Praca na home office to sama przyjemność dla tych, którzy cenią sobie własne środowisko pracy o wysokich standardach. Standardach takich, których żaden pracodawca nie mógłby zapewnić. Praca powinna sprawiać przyjemność i być dopasowana do własnych preferencji pracownika. Dlatego tak bardzo unikam widoku korpoboksów z ciasnymi biurkami i fotelikami powodującymi ból pleców. Jak zatem sprawić, żeby praca w domu była bardziej komfortowa? Poznaj kilka udoskonaleń, które na co dzień stosuję na home office.
Ambilight z tyłu monitora – dla wzroku
Jak ważne jest prawidłowe oświetlenie podczas pracy przy ekranie – nie trzeba mówić. Ale jest coś, co jeszcze bardziej cieszy wzrok, niż zwykłe źródło światła. Tę technologię Philips posiada od dawna i w telewizorach można ją spotkać pod nazwą Ambilight. A co kiedy chcemy podobny efekt Ambilight osiągnąć na monitorze? Są dostępne widgety LED na monitor, które podpinając pod wyjście z komputera wyświetlają kolor z tyłu monitora dokładnie taki, jaki jest w danym jego obszarze pulpitu. Taki patent sprawia, że patrząc na monitor, tło w dali świeci w tym samym kolorze, tym samym łagodząc kontrasty szkodliwe dla oka. I teraz wyobraź sobie ścianę pokoju podświetlaną kolorami tabelek Excela 🙂
Wentylator dmuchający w twarz
Fajnie jest czuć cały czas dopływ świeżego powietrza, a tym samym lepiej zadbać o dotlenienie mózgu. Dlatego na moim biurku obok dwudziestu kubków z kawą zawsze stoi wentylator. Dlaczego osobiście preferuję wentylatory kolumnowe, a nie kołowe?
- Zajmują mało miejsca
- Można je postawić bliżej niż wentylator stojący
- Są ciche
- Obracają się w dyskretny sposób, nie strącając przedmiotów z biurka.
Nieważne jaka panuje pora roku. U mnie wentylator jest stałym elementem wyposażenia biurka przez cały rok. A przy okazji mogę poczuć przyjemność dmuchania w twarz i mieć wrażenie jak podczas jazdy z górki na rowerze.
Blender na owocowe czwartki w wersji DIY
Owoce dla pracowników są już standardem. To kolejny wabik w ogłoszeniach rekrutacyjnych, by bliżej zachęcić potencjalnego kandydata. Fajna sprawa, tym bardziej. że nie dość, że można sobie dobrze i zdrowo zjeść, to dodatkowo na jakiś czas zblendowany sok z owoców gasi pragnienie. Pracując na home office wcale się nie traci takiej frajdy. Z tą różnicą, że trzeba wszystko przygotować samemu. Dlatego mały, może być nawet podróżniczy miniblender zawsze mam w domu w zasięgu ręki. Wrzutka jednej marchewki, banana i kiwi, zalanie przefiltrowaną wodą z dzbanka i łyżeczka proszku z dzikiej róży. Potem naciśnięcie jednego przycisku i po 8 sekundach mamy własny koktajl z domowego owocowego czwartku, a nawet całego tygodnia.
Soundbar
Życie jest zbyt krótkie, aby słuchać byle jakiej muzyki na byle czym. Odpowiednie nagłośnienie wprawia we właściwy nastrój. Tanim głośniczkiem można co najwyżej rapu słuchać 😛 Do odczuwania przyjemności ze słuchania muzyki potrzeba dobrze dobranego soundbara. Najlepiej takiego, który ma dodatkowo slot na USB i karty pamięci, no i oczywiście (to już obowiązkowy standard) bluetooth. Dobrze wybrany soundbar powoduje, iż dźwięk z niego płynący pozytywnie wpływa na przekazywanie bodźców przez ucho do mózgu.
Praca na home office – same zalety
Poznałeś cztery rzeczy, którymi uprzyjemniłem sobie pracę w domu. Szczególnie doceniam pracę wentylatora, który jest jak by moim respiratorem dla mózgu 🙂 Jeśli masz własne pomysły, które można wykorzystać, napisz w komentarzu.


Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.