Czy możemy „zhakować” własne ciało?
Kiedyś myślałem, że moje ciało działa jak dobrze zaprogramowany system operacyjny. Wystarczy dostarczyć mu odpowiednie paliwo (jedzenie), dać chwilę na regenerację (sen) i utrzymać aktywność fizyczną na przyzwoitym poziomie. Brzmi logicznie, prawda? Problem w tym, że rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. Organizm człowieka nie działa na prostych zasadach „input-output”. Czasem jedząc zdrowo, nadal czujemy się wyczerpani. Śpiąc osiem godzin, budzimy się zmęczeni. Regularnie ćwicząc, nie widzimy efektów. Dlaczego? Bo nasze ciała są systemami biologicznymi, a te można optymalizować – i tu właśnie wkracza biohacking.
Co to jest Biohacking?
Termin „biohacking” może brzmieć jak coś rodem z cyberpunkowej przyszłości, ale w rzeczywistości to zbiór metod, które mają na celu poprawienie naszej wydajności fizycznej i umysłowej. Obejmuje zarówno proste techniki, takie jak zmiany w diecie czy rytmie snu, jak i bardziej zaawansowane interwencje. Na przykład stosowanie suplementacji nootropowej, terapii światłem czy monitorowania biomarkerów za pomocą nowoczesnych urządzeń.
Najprostsza definicja? Biohacking to świadome eksperymentowanie na własnym ciele w celu osiągnięcia maksymalnej efektywności – zarówno fizycznej, jak i mentalnej.
Sen. Fundament biohackingu
Jeśli myślisz, że źródłem sukcesu są drogie suplementy czy skomplikowane metody optymalizacji ciała, zacznij od podstaw. A podstawą jest sen. Nieprzespana noc to jak wyjęcie baterii z systemu. Twój mózg zwalnia, poziom kortyzolu szybuje w górę, a regeneracja organizmu zostaje zakłócona.
Biohackerzy testują różne sposoby na maksymalizację jakości snu. Oto kilka, które faktycznie działają:
- Sen w kompletnej ciemności – nawet małe źródła światła, jak dioda LED od ładowarki, mogą zaburzać produkcję melatoniny.
- Zimna temperatura w sypialni – najlepsza to ok. 18°C, co wspiera głębsze fazy snu.
- Unikanie ekranów na godzinę przed snem – światło niebieskie z telefonów i komputerów obniża produkcję hormonu snu.
Osobiście przetestowałem spanie w całkowitej ciemności i z temperaturą około 18 stopni – efekt? Pobudka bez budzika, większa energia o poranku i lepsza koncentracja. Jest dobrze, ale wiem, że wciąż muszę nad tym bardziej popracować. Tym bardziej, iż jestem chronotypem wilka.
Dieta – „paliwo” dla mózgu i ciała
Dieta w biohackingu to coś trochę więcej niż tylko liczenie kalorii. Tu chodzi o dostarczanie składników, które optymalizują pracę mózgu i wspierają wydajność fizyczną. Coraz więcej badań pokazuje, że dieta ketogeniczna (bogata w tłuszcze, uboga w węglowodany) potrafi poprawiać funkcje kognitywne i zwiększać poziom energii. Osobiście testowałem ketozę przez 4 dni. Początek był trudny, ale po trzecim dniu czułem się bardziej skoncentrowany, a wahania energii zniknęły. Niestety po czterech dniach moje nawyki znowu zepsuły mi plan.
Biohackerzy stosują też post przerywany, który poprawia funkcjonowanie mózgu, zwiększać poziom hormonu wzrostu i wspierać proces autofagii (naturalnego „czyszczenia” organizmu z uszkodzonych komórek). Mój schemat? 16 godzin postu, 8 godzin na jedzenie – nic skomplikowanego, a efekty odczuwalne już po kilku tygodniach. W poście pomógł mi fakt, iż byłem na etapie poważnego zabiegu stomatologicznego, który utrudniał mi jedzenie. Gdyby nie to, post mógłby się nie udać.
Suplementacja. Które substancje naprawdę działają?
Nie wszystko, co reklamowane jako „cudowne pigułki”, faktycznie działa. Wśród biohackerów popularne są nootropy – substancje wspierające funkcje poznawcze. Z mojej perspektywy warto zwrócić uwagę na:
- L-teaninę – naturalnie występuje w zielonej herbacie, działa relaksująco bez uczucia senności.
- Kofeinę + L-teaninę – świetne połączenie dla tych, którzy chcą zwiększyć koncentrację bez nadmiernego pobudzenia.
- Omega-3 – kwasy tłuszczowe wspierające pracę mózgu.
Oczywiście każda suplementacja powinna być dostosowana indywidualnie, ale jeśli chcesz zacząć, te trzy substancje są bezpiecznym wyborem.
Biohacking mentalny. Jak przeprogramować umysł?
Optymalizacja ciała to jedno, ale co z umysłem? Coraz więcej osób stosuje techniki biohackingowe do poprawy koncentracji, odporności psychicznej i kreatywności. Jakie metody działają?
- Medytacja mindfulness – udowodniono, że regularna praktyka poprawia zdolność koncentracji i redukuje poziom stresu.
- Oddychanie metodą Wim Hofa – technika oddechowa, która pomaga zwiększyć tolerancję na zimno i poprawia dotlenienie organizmu.
- Harmonogram pracy w blokach czasowych – stosowanie techniki Pomodoro (25 minut pracy, 5 minut przerwy) pomaga w utrzymaniu skupienia.
Czy warto zostać biohackerem?
Czy biohacking jest dla każdego? Niekoniecznie. Jeśli oczekujesz cudownych efektów bez wysiłku, możesz się rozczarować. Ale jeśli chcesz świadomie pracować nad swoim ciałem i umysłem, testować różne metody i dostosowywać je do swojego stylu życia, to zdecydowanie warto.
Ja traktuję biohacking jak eksperyment na własnym organizmie. Nie wszystkie metody działają dla każdego, ale gdy znajdziesz swoje „triki”, efekty potrafią być spektakularne. Lepiej śpię, mam stabilny poziom energii, nie dopada mnie mgła mózgowa, a poranki przestały być walką o przetrwanie.
Masz ochotę spróbować? Zacznij od snu i diety – to fundamenty. Reszta to już droga do odkrywania własnego potencjału.
PS. A o pięknym specyfiku o wdzięcznej nazwie ashwagandha opowiem przy innej okazji.
Mój blog otrzymuje się dzięki wsparciu czytelników. Będę wdzięczny, jeśli postawisz mi wirtualną kawę:


Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.