Lato. Gorąco. Upał. Parówa. Jak zwał tak zwał. W takich chwilach marzysz o czymś turbo-orzeźwiającym, co swym chłodem wystrzeli cię na orbitę.
W zeszłym roku podałem 8 sposobów na upał. Teraz podam dziewiąty sposób. Jeden z najbardziej przyjemnych, bo pobudza dodatkowo kubki smakowe do granic szaleństwa.
Nie ma lepszej opcji na orzeźwienie niż eksplozja smaku soczystych letnich owoców i mocno zmrożone Somersby z jajek jabłek (autokorekta sugerowała, że chodzi mi o jajko. Poprawiłem, ale było to tak śmieszne, że oryginał zostawiłem przekreślony). Nie ma lepszej opcji. Koniec i kropka. Piwo to można pić prosto z butelki bez dodatków, ale cała przyjemność polega na tym, że można je jeszcze bardziej urozmaicić. Dlatego dziś chcę wam przedstawić swój przepis na orzeźwiającą przyjemność.
Przepis na owocowego drinka z Somersby
Składniki, które będą nam potrzebne:
- butelka dobrze schłodzonego jabłkowego piwa Somersby
- plasterek ananasa
- truskawki
- maliny
- kiwi
- kostki lodu
- mięta
Nie będę tutaj się rozpisywał co i w jakiej kolejności należy przygotować, bo całość jest tak prosta, że poradzi sobie z tym nawet małpka. Po prostu wrzucamy kostki lodu (dużo!), następnie w losowej kolejności wkładamy owoce i zalewamy zimnym Somersby.
W pierwszej wersji drinka zapomniałem dać mięty. Za drugim razem poszedłem po rozum do głowy i zapisałem miętę w swojej zakupowej aplikacji Listonic. Wiem, że orzeźwiający drink był czymś nieziemskim, ale mimo wszystko brakowało mu tej wyjątkowej wisienki na torcie. Tą wisienką była mięta, którą za pierwszym razem zapomniałem. Z miętą zostało osiągnięte 150% orgazmu z orzeźwienia, a tak bez niej było tylko 140%.
Po powrocie ze sklepu, mając już tę miętę, chciałem skonstruować jakiś dodatkowy pomysł na przepis, jednak podczas opracowywania planu zawładnięcia nad światem, zeżarła mnie ciekawość co się stanie, gdy wleję Somersby do foremek lodu i włożę je na dwie godziny do zamrażarki. To był zupełnie nie planowany odruch, ale podświadomie coś mi do głowy szeptało, że to może być kapitalny pomysł. Z lekcji chemii w poprzednim życiu udało mi się zapamiętać, że ciecze zawierające alkohol są bardziej odporne na zamarznięcie w niskich temperaturach. Tak było i w tym przypadku. Aby kostki Somersby przyjęły postać stałą, musiałem podkręcić agregat w zamrażarce. Przy okazji mocniej schłodziły się owoce w lodówce.
Aaa! Zapomniałem wam napisać o mięcie. Co z nią zrobiłem? No właśnie do tych kostek lodu wykorzystałem. Do każdej z komór foremki do kostek, po wlaniu Somersby, dorzuciłem po listku. To, co zobaczycie na zdjęciach, jeszcze nie zawierało w sobie mięty, gdyż pierwsze zamrożenie było wersją beta, ale i tak widać tam miętę, tyle, że z brzegu szklanki.
Jeśli w upalne dni zastanawiałeś się w jaki sposób najskuteczniej się orzeźwić, a przy tym nie przytyć od codziennego jedzenia lodów, a zarazem poczuć przyjemny chłód – zamróź Somersby i ssij jego kostki lodu, wąchając przy tym listki mięty. To najprostsze i najbardziej orzeźwiające lody ever.
Wpis powstał przy współpracy z marką Somersby i Streetcom.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.