„Nazywają mnie śmierć”. Czy seryjny morderca może ocieplić wizerunek?

Nazywają mnie śmierć

Júlio Santana: 492 trupy, wciąż na wolności i udziela wywiadów do książki. Brzmi absurdalnie? Witamy w Brazylii. Júlio mieszka sobie szczęśliwie z żoną żyjąc z tego, co kiedyś zarobił na zabójstwach. Klester Cavalcanti – autor książki, postanowił skontaktować się z mordercą i przeprowadzić z nim rozmowę. W ten sposób powstała książka, której powodu powstania trudno zrozumieć. Ten fakt spowodował, że literatura faktu pt. „Nazywają mnie śmierć” wzbudziła we mnie zaciekawienie, a jej lektura pozwoliła poznać zabójcę nie tylko z tej złej strony. Czy w ogóle można poznawać człowieka, który wyrządził tyle zła, od tej lepszej strony? Też w to nie wierzyłem. Nadal nie wierzę, dlatego ta książka tak utkwiła mi w pamięci.

Jaki naprawdę był Júlio Santana?

Wizerunek seryjnego zabójcy kojarzy się z kimś bezkompromisowym i pozbawionym empatii. Kimś, kto nie liczy się z zasadami i kogo należy unikać jeśli się napotka na swojej drodze. Júlio Santana był człowiekiem innym, niż mówią o tym powszechne stereotypy. Kochał swoją żonę, przyjaciół, był bardzo pobożny, a po każdym zabójstwie odmawiał ileś tam tzw. „zdrowasiek”, wierząc, że jego bóg mu przebaczy.  Nie rozstawał się z notesikiem z Kaczorem Donaldem. To tam zapisywał nazwiska swoich ofiar. Lista ta przez 35 lat jego kariery zbójcy urosła do przerażającej ilości 492 zabitych osób. Czytając jego życiorys można odnieść wrażenie, że prywatnie był innym człowiekiem. Zupełnie innym, niż z czego słynął. Skąd się wzięło takie ocieplenie wizerunku?

Júlio miał swoje zasady, zwane etyką mordercy. Nie zabijał kobiet i dzieci. Nie strzelał też do osób śpiących ani nie okradał swoich ofiar. Można by powiedzieć, że to był uczciwy chłop 🙂 Czy jego etyczne i empatyczne zachowanie usprawiedliwia go w jakikolwiek sposób?

Książka o seryjnym mordercy o wielkim sercu

Książka „Nazywają mnie śmierć” opisuje Júlio Santanę nie tylko jako płatnego zabójcę odbierającego ludziom to, co najcenniejsze, ale także, a nawet przede wszystkim, jako kochającego męża i ojca. Opisany jest też wątek miłosny z czasów jego młodości oraz sytuacje po tym, jak bardzo przeżył zawód sercowy z jego pierwszą ukochaną.

Zastanawia mnie dlaczego autorowi zależało ocieplić wizerunek seryjnego mordercy. Czy ta książka została napisana na czyjeś zlecenie, aby ukazać Júlio jako dobrego człowieka? Tego raczej się nigdy nie dowiemy, zgodnie z powiedzeniem: im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz. Przeczytanie tej książki sprawi, że na największego na świecie płatnego zabójcę spojrzysz z zupełnie innej strony. Takie spojrzenie było dla mnie niemałym zaskoczeniem, dlatego tym bardziej mogę zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.

Wydawcą książki „Nazywają mnie śmierć” – Klester Cavalcanti jest Wydawnictwo Muza.

PS: Na zakończenie przypomniał mi się jeszcze jeden płatny zabójca, który ocieplał wizerunek. To nasz polski Jurek Kiler 🙂 ale to tylko postać filmowa.


E-booki

Wypowiedz się

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 147

Szukałeś mnie na Instagramie?