Od kilku lat obserwuję tę całkiem ciekawą tendencję: ludzie coraz częściej mówią kościołowi “do widzenia”, albo raczej “nigdy więcej”. To nie jest tak, że nagle wszyscy postanowili zostać ateistami na pełen etat, ale są ku temu całkiem racjonalne powody. Głównie chodzi o to, że kościół już nie jest tym cool miejscem, którym kiedyś był, a ludzie mają wątpliwości co do jego wartości i nie widzą, jak kościół odpowiada na ich aktualne potrzeby.
Zacznijmy od skandali z pedofilią wśród księży, przez korupcję i finansowe przekręty – to wszystko zrobiło swoje. Ludzie zaczęli patrzeć na kościół jak na instytucję, która nie daje im tego duchowego boosta, na który liczyli, a raczej jak na serial kryminalny z niezbyt przekonującym scenariuszem.
Niedopasowanie kościoła z ludzkimi przekonaniami
A co z wartościami? No właśnie, sporo osób czuje, że to, co kościół głosi, to nie ich bajka. Kwestie jak potępienie czy podejście do różnorodności seksualnej – dla wielu to próba jazdy na rowerze bez kół. Nie da się. To próba sprzedania kasety magnetofonowej nastolatkowi w epoce Spotify.
Do tego dochodzi brak odpowiedzi na pytania, które nurtują współczesnych ludzi. Ekologia, pandemia, migracje – to tematy, przy których kościół wydaje się być jak z innej epoki, jakby ktoś zapomniał mu powiedzieć, że już nie żyjemy w średniowieczu.
Coraz mniej chętnych na lekcje religii w szkołach
A co z lekcjami religii w szkołach? No cóż, coraz więcej uczniów mówi “nie, dzięki”. Styl nauczania katechetów często jest jak z innej epoki, nie trafia do młodych. To próba nauczenia ryby do grania w szachy. A jak ktoś im mówi, że są gorsi, bo ich rodzice są rozwiedzeni, to już w ogóle przesada. Jakim prawem kościół przydzielił sobie prawo do tworzenia zasad, kogo szanować, a kogo gnębić?
I jeszcze to chodzenie do kościoła. Dla wielu młodych to już totalnie nie jest cool. Kościoły wydają się być jak muzea – pełne tradycji, ale niekoniecznie odpowiadające na potrzeby nowego pokolenia. To próba przekonania nastolatka, że najlepszą zabawą jest słuchanie radia na falach średnich.
Czy bóg ludziom jest potrzebny?
No i na koniec to pytanie o boga. Czy bóg jest nam potrzebny? To pytanie jest jak stara płyta – gra się od wieków. Dla niektórych bóg to postać do emocjonalnego balansu, ale coraz więcej osób ma wątpliwości. W świecie, gdzie różnorodność jest na porządku dziennym, wierzenia mogą prowadzić do nieporozumień. Nie będzie przesadą kiedy powiem, że większość wojen na świecie ma swoje źródła właśnie na tle religijnym. Gdyby zdelegalizowano wszystkie religie na świecie, okazałoby się, że nie ma o co się zabijać na wojnach.
Kościół a wiara w zjawiska nadprzyrodzone
Osobiście patrzę na wiarę w boga jak na coś z krainy fantasy. Wiem, że bóg nie istnieje, ale pozostawiam go jako zabawną postać na równi z bohaterami z komiksów. Dla niektórych to istniejąca postać typu real deal, ale dla innych to tylko fajnie opowiedziana historia. Wiele religii opiera się na rzeczach, które dla realistów są jak scenariusz filmu science fiction. Wierzenie, że kiedyś będziemy mogli chodzić po chmurach, tylko dlatego, że ktoś kiedyś tak napisał, nie pozwala religii traktować poważnie. Ale pomijając tę kwestię (wszak każdy ma prawo wierzyć we wszystko, co mu się podoba), kościół, który podaje się za pośrednika między prawdziwymi ludźmi na Ziemi a postacią religijną, coraz skuteczniej zniechęca osoby wierzące do uczestniczenia w kościelnych tradycjach. To nie ta epoka, w której zastraszano wszystkich niewierzących i zmuszano do przyjęcia punktu widzenia kościoła. W obecnej epoce takie zachowania działają zupełnie na odwrót. I właśnie tego jesteśmy świadkami.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
W punkt !