Muzyka: Karramba – „Back To Da Oldschool”. Przeterminowany kotlet odgrzany po 20 latach

Karramba Back To Da Oldschool recenzja płyty

Słuchając tego typu muzyki można odnieść wrażenie, że w Krakowie żyje sama patologia, a po ulicach chodzą sami gumowi gangsterzy rapujący w ritmach disco. Zakrzywiona rzeczywistość w rapie to raczej codzienność, ale żeby ją zakrzywiać do aż tak parodialnych rozmiarów jak w tekstach Karramby? Sztucznie to brzmi. Są tu jacyś słitaśni kozacy?

Pamiętam jak będąc nastolatkiem jakimś przypadkiem w mojej szufladzie znalazła się kaseta Karramby. To były lata dziewięćdziesiąte, a pojęcie o muzyce miałem znikome. Po jakimś czasie taśmę wciągnął magnetofon, a ja zastanawiałem się od kogo ją pożyczyłem i dlaczego nikt się do mnie nie zgłasza po jej odbiór. A może ktoś mi ją celowo podrzucił, bo już nie chciał więcej jej słuchać?

Kto tworzy tę muzykę?

Znany jakieś dwie dekady temu krakowski disco-gangster Karramba oraz niejaka Karola próbują jeszcze raz wydać to, co już było wydane w latach dziewięćdziesiątych, tyle, że z paroma nowymi samplami. Drumandbass ze shithoperskimi odgrzewanymi jak stare kotlety tekstami naprawdę brzmi śmiesznie. Fani drumandbass na pewno nie posłuchają tego rodzaju rapu, a gimnazjalni fani rapu nie polubią drumandbass. Nieumiejętnie zagrany dubstep, lub coś, co miało tak brzmieć pasuje tu jak lotnisko w Radomiu. Gangsterzy z plastiku, śpiewający z wokoderem brzmią naprawdę inaczej, niż zaplanowano. Zamiast wzbudzać respekt na dzielnicy, może śmiało królować na kinderparty. Raczej niezamierzona była taka reakcja, ale tego albumu nie można traktować poważnie.

Dla kogo jest ta muzyka?

Dla skrzywionej gimbazy ze średniej wsi, która za ambicję życiową uznaje motto “Los vatos locos”? Jeśli ktoś ma lepszy pomysł, niech napisze w komentarzu. Teksty dla skrzywdzonej młodzieżowej patologii rażą swoim skrajnie niskim poziomem, ale nie chcę oceniać słuchaczy, bo to nie ich wina, że powstała taka muzyka. Współcześni fani rapu na pewno tego albumu kijem nie ruszą, a starzy fani uznają, że powielanie starych pomysłów z lekką modyfikacją dźwiękową jest jak powieszenie choinki Wunder Baum do Fiata Multipli i narysowanie jej w papierach rocznika 2016.

O czym jest ta muzyka?

Weź mnie ziomuś nie podrywaj, bo moje kochanie jest moim firewallem i ci zrobi kuku. Och jaka ja jestem wierna blondi. Szczerze? Nie wyrzygałem się na podłogę, ale moje odruchy zmierzały w tym kierunku. Jeśli jesteś włatcom dzielnicy i cała szkoła czuje przed tobą rispekt widząc twój pistolet, który dostałeś na Dzień Dziecka, ta muzyka trafi w twoje gusta i gorąco polecam zakup tej płyty. Jeśli nazywasz się Dżesika, a twój chłopak to Sebix z Wyższej Uczelni Robienia Hałasu i waszym hobby jest gruby melanż – teksty będą się wydawać wam takie życiowe. Tylko nie zapomnij jej głośno puszczać na smartfonie na tylnym siedzeniu autobusu w godzinach szczytowych gdy jedziesz do pracy o nazwie Szlachta nie pracuje.

Sorry, ale to nie było modne nawet dwadzieścia lat temu.

Halo? Jesteś jeszcze? To wyjdź, bo teraz jako ciekawostkę dodam, że Karramba jest znany także z discopolowego zespołu Pewex. Można umierać.


E-booki

1 Komentarz

  1. E

    chętnie się podzielę swoimi spostrzeżeniami.. ale coś czuję że mój koment może zjechać album jeszcze bardziej niż recenzant. A więc moja recenzja odnosnie albumu i recenzji:)

    Na wstępie dodam, że mam do tej parodii rapera lekki sentyment, bo:

    1.Był jednym z pierwszym (i w sumie już wtedy bardzo chujowym, i plastikowym grajkiem

    2.Słuchało się za czasów szkoły podstawowej:D (no właśnie, w taki etap życia trafiały te rapsy) i w sumie parę tam numerów coś w sobie miało, choć były bardzo kiepskie pod względem technicznym, jak i lirycznym, to działały na emocje np. „Mój Własny Raj”,”Twój Własny Raj”,”Ile Kosztujesz”,”Dzieci Gorszego Boga” czy jeszcze mój osobisty faworyt z 1997 „Taki Jest Świat” – dobry beat jak na tamte lata!.

    3. W 2010 z moją kobietą ( a teraz moją przyszłą żoną, i matką mojego dziecka:D) zakupiliśmy z ciekawości nowy album „11” rzucając nawzajem anegdotami „ty też go słuchałaś w podstawówce?” „nooo…pamiętam. pocałuj mnie w dupe haha” itd:) Pierwszy odsłuch nastąpił podczas wyjazdu na narty, i jakoś parę numerów nawet nam się spodobało, choć oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że to rap baardzo niskich lotów

    no i 4. Teraz mamy sentyment do pierwszego wyjazdu w góry,a więc i do tej płyty „11”:)

    przejdźmy do płyty:)

    A teraz całkiem niedawno zapuszczam sobie z czystej ciekawości zapuszczam sobie omawiany tu album, i pierwsze co zauważam to że aż 8 numerów (łącznie z intrem!) są nowe na…na 19… to nawet nie połowa… i to kurwa nawet nie są remiksy!! Są to po prostu stare,zapomniane kawałki głównie z lat 90tych…

    Ale skupmy się na treści…na czym? jakiej treści? Prawdy gimnazjalne jak zauważył recenzent, poza tym to wszystko wali brakiem autentyczności… nie oszukujmy się.. Karrambie bliżej do disco kinga niż osiedlowca,a co dopiero do gangstera..

    Kawałek co kolejny,to gorszy. Beznadziejne to…brak słów. Kurwy,chuje i tak w kółko o niczym. Charakterne ziomki, wierne panny..ile można. Zawsze narzekałem na raperów typu Tede, ze nagrywają o niczym, i do tego robią dzieciaka gówno z mózgu swoimi płytkimi tekstami ale to jest coś jeszcze gorszego. Technicznie jest chyba gorzej niż kiedykolwiek wcześniej. Widzę tutaj jedno jasne światełko. Numer „Respekt” ma nawet fajny oldschoolowy beat, i tekst autobiograficzny. Nic więcej tutaj na uwagę nie zasługuje.
    A „Na Dnie Piekła” czy „NIenawidze” są gorsze niż Jeden Osiem L,Mezo i Ascetoholix razem wzięte.

    O reszcie numerów nie pisze, bo to stare kawałki i tak na bardzo niskim poziomie w większości.

    Tak więc, zgadzam się w 100procentach z autorem recenzji. A mój komentarz miał za zadanie pokazać, ze nawet sentymenty nie są w stanie sprawić, by słuchacz mógł przetrawić tak kiepską płytę. TO NAJGORSZA PŁYTA W „karierze” tego „rapeła”, najgorsza płyta roku w kategorii rap, najgorsza płyta w kategorii pop, ogólnie najgorsza płyta roku, najgorsza płyta dekady. I kurwa jedno z czołowych miejsc na TOP 10 najgorszych albumów muzyki polskiej wszechczasów. Chorały gregoriańskie i pieśnie Słowiańskie mają więcej polotu niż to gówno. Pozdrawiam!!

Wypowiedz się

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 113

Szukałeś mnie na Instagramie?