“Powiedz pszczołom, że odszedłem”. Recenzja książki liczącej ponad 1200 stron

Recenzja książki Powiedz pszczołom, że odszedłem

Otwierasz powieść i od razu dostrzegasz ciężar. Gruby grzbiet, ponad 1200 stron, znajome nazwiska na kartach. Jamie, Claire, Fraser’s Ridge. To miejsce kipi życiem, a każdy rozdział okazuje się pulsem gorącej krwi, niepokojem, ulotną radością. Przygoda rozgrywana w roku 1779 nabiera nowych barw: polityczna zawierucha oplata świat Fraserów, napięcie narasta bardzo szybko. Rodzina znowu zasiada przy wspólnym ogniu. Kto zdoła wytrwać, kiedy historia rozgrywa się tuż za progiem?

Recenzja powstała dzięki współpracy z księgarnią Tantis.pl, gdzie można zamówić m.in. fantastykę. Na końcu recenzji znajduje się link do zakupu książki.
Logo Tantis.pl

Partner wpisu.

Fraser’s Ridge. Dom, którego nie da się opisać jednym słowem

Miejsce, gdzie dzieci biegną przez trawę, Claire zagrzewa herbatę dla trzech pokoleń, a Jamie wzrokiem ogarnia całą dolinę. Wydarzenia przenikają się tak, że codzienność zawisa na włosku. Każdy szczegół przesyca atmosferę. Rozmowy przy stole, zaskoczenia, małe dramaty. Gabaldon pokazuje, że nawet proste sprawy mają wagę. Nagle rodzinny dom przypomina twierdzę podczas oblężenia.

Wojenne wichry i rytm pszczół

Karolina wplątuje się w wir rewolucji. Bitwy, polityczne układy, upór bohaterów. To wszystko przeplata się z senną codziennością. Słyszysz, jak pszczoły szumią. Niby drobiazg, lecz w tej opowieści te owady stają się symbolem przetrwania, tradycji, schronienia. Autorka lekko wciąga czytelnika w splot rodzinnych legend i przedziwnych rytuałów. Każdy gest ma znaczenie, każde spojrzenie zdaje się mieć drugie dno.

Lepszy natłok wątków niż pustka

Sagę Gabaldon porównałbym do ogromnej rodzinnej mapy, gdzie ścieżki plączą się, prowadząc do starych wspomnień i kolejnych odkryć. Wśród setek stron bohaterowie wracają, odchodzą, rodzą się nowe relacje. Rodzinne drzewo, genealogia, spotkania po latach, smak dawnych sekretów. Często odkrywam niespodzianki i próbuję pogodzić zamieszanie z głębią przeżyć. Doceniam ten czytelniczy trud. Każda postać wnosi tu element pulsującego życia.

Łzy, ironia, nagłe zwroty

Gabaldon potrafi zburzyć pozorny spokój jednym szeptem, szybkim zwrotem akcji, nagłym pojawieniem się bohatera z przeszłości. Humor zderza się z dramatem, ironiczne komentarze przełamują napięcie. Gdy już zaczynam czuć wygodę obok Fraserów, pojawia się scena, która trzyma w napięciu dłużej niż dowolny film rozgrywany podczas burzy.

Spacer z pszczołami poprzez setki stron

W tej książce czas płynie inaczej. Spacery po Ridge, rozmowy, sekrety i szept pszczół. Każda chwila pozwala poczuć rodzinny rytuał, głębię uczuć i cichą nadzieję. Stare postaci nabierają nowych rysów, nawet boczni bohaterowie potrafią poruszyć serce. Doceniam konsekwencję Gabaldon w prowadzeniu swoich postaci przez zawirowania historii.

Dla czytelnika z temperamentem

Ten tom poleciłbym każdemu, kto lubi grube książki, świat utkany z emocji, rodzinnych sporów i wielkich uczuć. Gabaldon pozwala się zmęczyć, daje wytchnienie, później znowu przyspiesza tempo do granic wytrzymałości. Wrażenie? Powieść przy dziewiątej części nabrała monumentalnego rozmachu. Jeśli rodzinne sagi, detale codzienności oraz wachlarz charakterów to Twój klimat, Fraser’s Ridge zaprasza do środka.

Tutaj kupisz książkę “Powiedz pszczołom, ze odszedłem”


Spodobał Ci się wpis?
Mój blog otrzymuje się dzięki wsparciu czytelników. Będę wdzięczny, jeśli postawisz mi wirtualną kawę💚
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wypowiedz się

Your email address will not be published. Required fields are marked *

370
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Napiwek = kod: 30 dni Legimi, 45 dni BookBeat 💚