Rzeczozmęczenie

Robot z puszek

“Ile ja bym dał, aby mieć wszystko” – jasne. A potem ile byś dał, aby twój umysł ogarniał wszystko co uzbierałeś. Obciążenie allostatyczne w końcu cię wykończy. Ile z rzeczy, które posiadasz w domu, nie używałeś od ponad roku? Czy są one ci potrzebne? Ile metrów kwadratowych one zajmują? A ile kosztuje metr kwadratowy twojego mieszkania? Wiesz już chyba do czego dążę.

Nie ma czegoś takiego jak “szkoda wyrzucić, bo może za parę lat się przyda”. To tylko wymówka dla słabego charakteru, który działa podobnie jak ludzie pierwotni, którzy musieli gromadzić dobra w obawie przed głodem i niedostatkiem. Teraz, gdy żyjemy w czasach nadprodukcji i hiperkonsumpcji, nie musimy przechowywać zbędnych rzeczy na zapas. Jeśli czegoś w danej chwili potrzeba, to dopiero wtedy można pomyśleć nad kupnem.

Zamiast kupować – przeżywaj

To nie prawda, że posiadanie dużej ilości rzeczy sprawia radość. Prawdziwa radość wiąże się z przeżyciami, zamiast z przedmiotami samymi w sobie. Zadaj sobie pytanie: czy podczas ostatniej wyprawy rowerowej sprawiło ci radość posiadanie roweru, czy przygoda z nim związana? A czy wiesz, że możesz czerpać przyjemność z przeżyć, nie posiadając na własność tych wszystkich rzeczy?

Niektóre rzeczy zamiast kupować, możesz okazyjnie wynajmować

Masz deskę surfingową, rower, grilla elektrycznego za tysiaka, maszynkę do robienia waty cukrowej, etc? Wow, fajnie, tylko jak często z tych rzeczy korzystasz? Przez 99% czasu i tak stoją/leżą nieużywane i zajmują cenny metraż w twoim centrum dowodzenia światem. Może zamiast je kupować i potem martwić się ich przechowywaniem, lepiej wynajmować kiedy jest potrzeba? Wypożyczenie to przede wszystkim tańsze rozwiązanie niż posiadanie na własność za 100% wartości. Tańsze także dla zdrowia, ponieważ twoja psychika nie musi być obciążona świadomością posiadania tych rzeczy. Zamiast salonów samochodowych – jest Uber. Zamiast zakupu roweru – jest Activelo. Zamiast kupowania książek – jest biblioteka.

No dobra. Z tym ostatnim to przegiąłem. Sam uwielbiam dużo czytać i jestem dumny ze swojego zbioru książek.

Zajrzałem do jednej z szafek i się przeraziłem

Nawet nie zdawałem sobie sprawy ile rzeczy może być zgromadzonych w jednym pudełku. Rzeczy, z których większości nie korzystam. Rzeczy, które niepotrzebnie zajmowały miejsce i świadomość. Po co mi tyle gratów? Przekładanie ich z miejsca na miejsce nie rozwiązywało problemu zagracenia się. Ten problem ma nawet swoją nazwę:

Rzeczozmęczenie

Uświadomiłem sobie to zjawisko po przeczytaniu książki pod tym tytułem (wydawnictwo Insignis). Czy wiesz, że rzeczozmęczenie zaczyna być nową odmianą choroby cywilizacyjnej? Prędzej czy później ludzkość odwróci się od hiperkonsumpcji, nie chcąc już kolejnego nowego telewizora, co roku wymienianego ajfona, dziewięciu par butów na przedpokoju, czy kolekcjonerskich pierdółek zajmujących całą półkę. Zamiast tego, powrócimy do przeżywania wewnętrznego, bez konieczności posiadania materialnych wspomagaczy poczucia wyższego statusu.

Jak uporządkować niepotrzebne rzeczy?

Jeśli zaczynasz czuć, że też cię dopada rzeczozmęczenie, jedno będzie nieuniknione: wielkie porządki. Ja preferuję najskuteczniejszą metodę: od razu wyrzucam. Dzięki temu zyskuję cenną przestrzeń w jednopokojowym mieszkaniu, nie chowając tego do piwnicy pozornie udając, że się czegoś pozbywam.

Gdybyśmy wszyscy naraz zaczęli pozbywać się rzeczy paradoksalnie pojawiłby się problem zbyt dużego zaśmiecania świata.

Moja była partnerka jakiś rok temu z hakiem uświadomiła mi, że wiele rzeczy jest mi zbędnych i niepotrzebnie się zagracam. Mimo, iż już jest za późno, przyznaję jej rację. Poczułem się jak menel chodzący po śmietnikach, zbierający wszystko co zmieści na dwukołowy, popychany od przodu wózek i znoszący wszystko do domu. Po co? Żeby pozornie czuć się dobrze ocenionym po statusie posiadania? W takim razie menele zbierający graty posiadaliby najwyższy status w społeczeństwie.

Klęska nadmiaru czy rozczarowanie materializmem?

Mamy zbyt łatwy dostęp do dóbr materialnych. To powoduje, że w przerażającym tempie zasypujemy się niepotrzebnymi rzeczami, które miały nam zastępować szczęście. Paradoksalnie, nadmiar tych rzeczy spowodował, że zaczęliśmy się czuć coraz mniej szczęśliwi. Znam takie lekarstwo na to. Jest nim przeprowadzka do mieszkania jednopokojowego o niewielkim metrażu. Wtedy dopiero można poczuć, jak bardzo przeszkadza posiadanie nadmiaru rzeczy.


E-booki

Komentarzy: 5

  1. Maciej Wojtas

    Ze „zbieractwa” najlepiej leczy sprzątanie domu po bliskim zmarłym. Okazuje się wtedy, ile tak naprawdę warte są te wszystkie szpargały, które przez całe życie kolekcjonujemy…

  2. Paulina Chmielewska

    Tak, rzeczozmęczenie zdecydowanie jest problemem XXI wieku. Widzę to po ludziach, którzy mnie otaczają, widzę to po sobie. Niedawno się przeprowadzałam, więc ogarniczyłam dość mocno swoje hmmm… zgormadzone rzeczy, ale nadal mam tego za dużo. Co prawda wyprowadzam siebie z błędnego myślenia „może kiedyś się przyda”, bo skoro przez 5 lat nie ruszałam, to przez kolejne też będzie leżeć i się kurzyć.

    Dzięki za ten post, myślę, że wielu osobom pomoże! Mi w pewien sposób też pomógł! 🙂

  3. Andrzej

    Do wszystkiego trzeba dojrzeć i myślę, że to wszystko zależy od wieku. Ja właśnie skończyłem etap „mieć” i zaczął mi się etap „przeżyć”. Czasami sobie siedzę i myślę, że coś bym sobie kupił, bo w końcu mnie stać i… okazuje się, właściwie wszystko już mam. Dlatego coraz częściej patrzę, gdzie by pojechać.
    Moja córka na razie chce mieć, bo ma 5 lat i wiadomo – dużo zabawek. Ale na szczęście łatwo na nią wpłynąć i czasami siadamy i selekcjonujemy zabawki, którymi od dawna się nie bawiła i bez żalu pozwala się ich pozbyć.

  4. Monika Kilijańska

    Zaczęłam przyglądać się swojemu stanowi posiadania po przeprowadzce, kiedy to okazało się, że odkrywam, iż niektóre urządzenia czy przedmioty mam. Wcześniej prawie wcale ich nie używałam. Na szczęście są portale i tablice ogłoszeń, a wszystko, co nazbieraliśmy, da się sprzedać.

  5. Narwany

    W zeszłym roku KK obchodził rok Św Brata Alberta. Dobrym przykładem na to o czym mówił jest zrobienie sobie listy 150 niezbędnych rzeczy do umeblowania mieszkania (kuchnia, pokój, łazienka). Niby 150 rzeczy to dużo tak na pierwszy rzut oka, ale jakbyśmy przeliczyli ile mamy rzeczy w swoich szafach to wyszłoby grubo ponad 500+.

    W gruncie rzeczy chodzi o to, żeby mieć to co jest nam przydatne a nie, żeby mieć coś co może być przydatne za 20 lat. Skoro przez ostatnich 5 było nieużywane, to już raczej nie będzie 🙂

Wypowiedz się

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

3 006

Szukałeś mnie na Instagramie?