„Śmiertelna gra” Camerona Smitha zaczyna się tak, jak lubię – od razu zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń. Grupa nastolatków budzi się w nieznanym miejscu, odziani w identyczne stroje, a ich szyje zdobią metalowe obroże. Przyznam, że poczułem lekki dreszczyk, bo uwielbiam książki, które startują bez gry wstępnej. Niestety, dość szybko ten efekt zniknął. Dlaczego? Ponieważ fabuła niemal od razu wydała mi się znajoma. Kolejne sceny i zwroty akcji przypominały mi „Squid Game” – nie da się tego zignorować. Czy to wada? Dla mnie tak, bo cenię sobie oryginalność, ale jeśli ktoś nie widział wspomnianego serialu, może spojrzeć na tę książkę zupełnie inaczej.
Przewidywalność, która nie pozwala zaskoczyć
Podczas lektury liczyłem na to, że autor spróbuje mnie czymś zaskoczyć. Przyznam, że jestem czytelnikiem, który lubi być zwodzony, manipulowany i zachwycany nieoczekiwanymi rozwiązaniami. Niestety, „Śmiertelna gra” pod tym względem mocno mnie zawiodła. Gry, w których uczestniczą bohaterowie, stają się coraz bardziej brutalne, a ich stawka rośnie, ale rozwój wydarzeń był dla mnie… przewidywalny. Już po kilku pierwszych „rozgrywkach” wiedziałem, jak potoczy się fabuła, a to skutecznie odebrało mi przyjemność z czytania.
Zastanawiałem się też nad tym, czy autor w ogóle próbował wyjść poza schemat. Gdyby dodał jakiś nieoczekiwany wątek, może mocniej rozbudował psychologię postaci, byłbym w stanie spojrzeć na tę książkę łaskawszym okiem. Niestety, nie było mi to dane.
Bohaterowie, którzy giną w tle
W tego typu historiach ważne jest dla mnie, bym mógł zżyć się z bohaterami. Nie oczekuję, że wszyscy będą moralnymi ideałami – wręcz przeciwnie, cenię różnorodność i skomplikowane osobowości. W przypadku „Śmiertelnej gry” miałem jednak wrażenie, że postacie to jedynie pionki w grze autora. Ich losy były dla mnie niemal obojętne, bo nie dano mi szansy ich lepiej poznać. Kilka krótkich retrospekcji czy rozmów w przerwach między grami to za mało, bym zrozumiał ich motywacje lub poczuł, że naprawdę ryzykują czymś więcej niż tylko własnym życiem.
Tempo akcji – zaleta czy wada?
Nie mogę odmówić Smithowi jednego – książkę czyta się szybko. Akcja pędzi, nie ma czasu na zbędne opisy czy rozważania. Dla niektórych czytelników to będzie ogromny plus, ale ja lubię, gdy autor daje mi chwilę na złapanie oddechu i przemyślenie tego, co właśnie się wydarzyło. Tutaj miałem wrażenie, że tempo jest sztucznie napędzane, by ukryć braki fabularne. Czy to skuteczny zabieg? Dla mnie nie, ale wierzę, że znajdą się czytelnicy, którzy docenią tę dynamikę.
Cameron Smith – „Śmiertelna gra”. Czy warto przeczytać?
Komu mogę polecić tę książkę? Na pewno fanom historii o grach na śmierć i życie, którzy jeszcze nie mieli okazji oglądać „Squid Game”. Dla nich może to być całkiem wciągająca opowieść, nawet jeśli brakuje jej oryginalności. Jeśli jednak – tak jak ja – oczekujecie czegoś więcej niż prostego schematu, „Śmiertelna gra” nie spełni tych oczekiwań.
Czy żałuję, że ją przeczytałem? Nie, bo każda książka to nowe doświadczenie, ale z całą pewnością nie zostanie ona w mojej pamięci na długo. Jeśli szukasz czegoś, co cię zaskoczy, odłóż tę książkę na półkę. Jednak jeśli masz ochotę na szybką, nieskomplikowaną lekturę – „Śmiertelna gra” może być strzałem w dziesiątkę.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.