Fajnie jest mieć prywatną pokojówkę. Ale nie taką, o której myślisz 😉 Taką zwykłą, która posprząta, pozmywa, zrobi pranie. Tylko na maile niech nie odpisuje. Od komputera z daleka. Nie to, że nie potrafię czy nie lubię utrzymywać porządku w mieszkaniu. Lubię i muszę sam o to dbać, ale jest takie powiedzenie: jeśli ktoś może daną czynność wykonać za ciebie – zleć ją. Zlecając czynności sprzątania pokojówce zyskałbyś czas na relaks, lub zwiększyłbyś wydajność w pracy nie myśląc o przyziemnych obowiązkach.
Nie każdego stać na pokojówkę. Nie każdy też czułby się komfortowo, gdyby obca osoba chodziła po mieszkaniu i ruszała nasze rzeczy. Co w takim przypadku zrobić? Jak mieć pokojówkę nie chcąc wpuścić jej do mieszkania? Można ją zastąpić codziennymi urządzeniami, które wykonają prace porządkowe za ciebie (i za nią). Gdybym miał się ograniczyć do kilku najważniejszych, trudno by mi byłoby się zdecydować, które z urządzeń jest najważniejsze, dlatego na równi stawiam cztery niżej wymienione.
Pralka, która wypierze twoje majtochy i skarpetki
Pranie w rzece to nie dla mnie. Podobnie jak robienie prania ręcznego w wannie. Nie wyobrażam sobie nawet, gdybym musiał szorować ciuchy własnymi dłońmi. Szkoda rąk. Podobnego zdania jest niemal 100% gospodarstw domowych, w których pranie wykonuje pralka. Nie dość, że wypierze, to jeszcze przy dobrym odwirowaniu solidnie wysuszy ciuchy. Po godzinie wystarczy, że wyjmie się wyprane rzeczy i powiesi. Jedno jest pewne: bez pralki byłbym brudasem.
Są też osoby, które zanoszą pranie do pralni. To też jest dobre rozwiązanie, ale z ekonomicznego punktu widzenia nie jest to zbyt opłacalne. Jeśli więc nie stać cię na służącą, ani nie chcesz słono płacić za miejską pralnię, pralka jest stanowi obowiązkowe wyposażenie.
Zmywarka do naczyń, która nie boi się tego co jesz
Pyszne było to spaghetti, ale kto to teraz pozmywa? Brudne, tłuste, i dużo tego. Dostajesz szału na samą myśl, że musisz rękę zanurzyć w zlewie i gąbką szorować tłuszcz z talerzy i patelni. A potem i tak się okaże, że gdzieś niedokładnie umyłeś. Nie dość, że straciłeś czas, wykonałeś czynność wbrew własnej woli, miałeś styczność z tym całym brudem, to na dodatek zrobiłeś to niedokładnie. Tu z pomocą przychodzi zmywarka do naczyń, która zrobi to dokładnie i oszczędzi ci koszmaru związanego z ogarnięciem całego zlewu. No i przy okazji oszczędzi dużo wody. Osobiście nie posiadam tego wynalazku, ale obiecuję sobie, że jak będę duży, to sobie kiedyś sprawię taką zmywarkę. Nie wiem tylko na jaką się zdecydować. Może ktoś poleci?
Robot kuchenny, który przez żołądek, trafi do twojego serca
Pisałem niedawno o takim jednym robocie od Kohersen. Prawdziwy kucharz z niego. Lubię jeść, ale jestem zbyt leniwy, aby spędzać dużo czasu w kuchni. Od kiedy poznałem zalety robota kuchennego, poznałem na nowo przyjemność z przyrządzania posiłków. Fajnie jest mieć kucharkę, która jest robotem. Kilka przycisków i masz ugotowany pyszny obiad. Pycha!
Można prosić o dokładkę? Aaa… Zapomniałem, że nie mam kucharki 🙂 Zatem idę samemu nacisnąć przycisk START w robocie kuchennym. A na deser – ciasto. Jedyny problem w tym, że nie umiem chyba jeść ciasta, bo strasznie nim kruszę na podłogę.
Inteligentny odkurzacz, który sam wie gdzie ma odkurzać i zrobi to bez ciebie
Mam w mieszkaniu stary odkurzacz. Starego poczciwego Zelmera, którego wieku nawet nie potrafię określić. Choćbym nie wiem jak się starał utrzymać porządek na podłodze, to i tak zawsze pod koniec dnia znajdzie się sporo paprochów, których widoku nie znoszę. Wszędzie je rozdeptuję, dlatego na bieżąco się ich pozbywam. Nie znoszę czynności odkurzania. Te ciągle powtarzane ruchy rurą odkurzacza po całym mieszkaniu. Z jednej strony po takim odkurzaniu cieszy fakt, iż wreszcie masz czysty dywan, ale zawsze znajdzie się kawałek podłogi, który przypadkiem się ominie nie zauważając go. Z pomocą przychodzi inteligentny odkurzacz bezobsługowy. Sam przejedzie całe mieszkanie, rozpoznaje przeszkody (podobno nawet schody rozpozna) i sam się naładuje. iRobot Roomba uznawany jest za pioniera inteligentnych odkurzaczy. Jest bezprzewodowy, więc nie wymaga przedłużaczy i kabli ciągnących się pod nogami.
Pani Gadżet ładnie o tym opowiedziała. Też chcę taki 🙂
Próbuję sobie wyobrazić, jak takie cacko jeździ mi po mieszkaniu i zbiera wszystkie paprochy nawet tam, gdzie ja nie zauważę lub nie dosięgnę. To byłby niezły kosmos. Być może w najbliższym czasie wypróbuję taki gadżet. Może wreszcie będę miał porządek pod ogromnym łóżkiem, którego nie da się odsunąć.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
Ja bym dodała jeszcze prostownicę do włosów, ale to bardziej osobiste urządzenie niż domowe.