Skrzynki na listy. 99% ich zawartości to ulotki i reklamy. Policzyłem, ile tego dostaję!

Ulotki w skrzynkach na listy

Patrzysz na skrzynkę pocztową, zardzewiałą, porysowaną, czasem z wyłamanym zamkiem, i zastanawiasz się, po co ona właściwie istnieje. Zajmuje miejsce, które mogłoby być ścianą. Zawisa w niej ulotkowy karnawał. Jedna na drugiej, kolorowe jak papugi, krzykliwe, obiecujące zniżki, rabaty, promocje. Ale czy jest w tym sens? Czy skrzynka na listy w bloku to jeszcze narzędzie komunikacji, czy tylko relikt minionej epoki?

Współczesny spam w wersji analogowej

Kiedyś skrzynka pocztowa była bramą do świata. Przychodziły listy od rodziny z daleka, pocztówki pachnące wakacjami, poważne pisma urzędowe i mniej poważne zaproszenia na wesela. Dziś większość tych rzeczy zniknęła jak dym po ognisku. Co zostało? Gazetki reklamowe z supermarketów, niebezpieczne oferty szybkich pożyczek, „niezwykłe” promocje na rolety i naprawę pralek. No i trzy razy tygodniowo wciąż te same oferty dostawcy internetu. Wszystko, co można nazwać papierowym spamem, ląduje właśnie tam, w skrzynce, której nikt już nawet nie otwiera codziennie.

Skrzynki na listy w bloku

W mojej klatce jest 133 mieszkań. Skoro ja w pół roku dostałem 227 ulotek, to pomnożone przez 133 mieszkania daje ponad 30 tysięcy ulotek w przeciągu pół roku!

Jakie ulotki najczęściej lądowały w skrzynce na listy? Przez pół roku je zbierałem i wszystkie policzyłem

Postanowiłem to sprawdzić na własnej skórze i przez pół roku skrupulatnie zbierałem wszystkie ulotki, które pojawiały się w mojej skrzynce. Żadnej nie wyrzucałem od razu, każdą odkładałem na osobną kupkę i regularnie je liczyłem oraz analizowałem, kto i z jaką częstotliwością stara się dotrzeć do mieszkańców właśnie tą drogą. Dzięki temu półrocznemu eksperymentowi mogłem dokładnie zobaczyć, które firmy są najbardziej aktywne, jakie triki stosują reklamodawcy i jak bardzo papierowy spam zdominował codzienność mieszkańców bloków.

Tabela przedstawiająca ile ulotek jakiej kategorii się uzbierało w sześć miesięcy

Netia51
Fliperzy33
Rolety, remony, hydraulik40
Play8
T-Mobile4
Jysk7
OBI6
Kaufland7
Pozostałe sieci sklepów6
Jedzonko9
Gazetki miejskie i powiatowe8
inne (fitness, szkoły językowe, sekty religijne, itp.)48
Łącznie227

51 ulotek Netii w ciągu równych 6 miesięcy

Najwięcej pojawiło się ulotek Netii. Musiałem je wyjmować aż 51 razy! Co ciekawe, niemal każda z nich wyglądała podejrzanie: regularnie pojawiały się na nich losowe nazwiska i numery telefonów rzekomych przedstawicieli. Czasem miałem wrażenie, że te dane są generowane przypadkowo, by sprawiać wrażenie indywidualnego kontaktu, choć w rzeczywistości budziło to tylko większą nieufność. Taka ilość i sposób dystrybucji pokazują, jak bardzo skrzynka na listy stała się polem do popisu dla marketingowej kreatywności i zniechęcenia do Netii. Niestety, często kosztem przejrzystości i autentyczności. Jedno jest pewne: na pewno nigdy nie skorzystam z oferty Netii z dziwnie wyglądających ulotek. Wolę przejść się do salonu lub załatwić sprawę online.

Spam Netia ulotki w skrzynkach na listy

51 ulotek w 6 miesięcy od Netii! Ciekawe, czy Netia jest świadoma, jaki spam urządzają lokalni “przedstawiciele” i czy ci przedstawiciele są świadomi, ilu ich jest, którzy robią to samo.

33 ulotki od fliperów

Niepokojąca jest też ilość ulotek wrzucanych przez tzw. fliperów nieruchomości. Ja przez pół roku uzbierałem w skrzynce 33 takie ulotki. Niby od „młodego małżeństwa”, które pilnie szuka mieszkania w okolicy, najlepiej z długiem lub do remontu. Całość napisana była imitacją odręcznego pisma, z rysunkiem serduszka i dopiskiem „prosimy o kontakt, to dla nas bardzo ważne”. Wystarczyło jednak spojrzeć na numer telefonu, by zorientować się, że identyczny pojawiał się już na innych ulotkach, tylko podpisy i „historia” były inne. Takie przykłady pokazują, jak łatwo dziś zmanipulować odbiorcę, próbując wzbudzić zaufanie tanimi chwytami.

Ulotki dużych sieci sklepów

Cieszy mnie natomiast, że wiele sieci dużych sklepów ograniczyła dystrybucję gazetek, które i tak można przeczytać na stronie lub aplikacji sklepu. Dzięki temu w mojej skrzynce pojawia się zauważalnie mniej makulatury, a osiedlowe śmietniki nie są już przepełnione kolorowymi gazetkami, które i tak lądują w koszu zaraz po wyjęciu. Przeglądanie ofert w aplikacji czy na stronie internetowej jest po prostu wygodniejsze. Wszystko mam pod ręką, bez konieczności przekładania sterty papierów. To mały, ale ważny krok w stronę ograniczenia niepotrzebnych odpadów i bardziej ekologicznego podejścia do codziennych zakupów.

40 ulotek z reklamami rolet, drzwi, okien, remontów i innych usług

Wśród wszystkich zebranych przez półrocze ulotek aż 40 pochodziło od firm remontowych oraz usługodawców oferujących rolety, drzwi, okna, hydraulikę czy drobne naprawy w stylu „złotej rączki”. Każda z tych firm próbowała przekonać mnie, że to właśnie ich oferta jest najlepsza, a skrzynka na listy stała się dla nich głównym kanałem dotarcia do potencjalnych klientów.

Szczególną czujność wzbudziły u mnie ulotki, które były ewidentnym scamem. Niektóre z nich wyglądały jak oficjalne komunikaty od zarządcy budynku. Stosowały podobny układ graficzny, nagłówki i język, przez co łatwo było je pomylić z prawdziwą korespondencją administracyjną. Takie praktyki są wyjątkowo niebezpieczne, bo wprowadzają mieszkańców w błąd i mogą skłonić do nieświadomego kontaktu z nieznaną firmą lub skorzystania z podejrzanej usługi.

Ulotka udająca komunikat

Ulotka, która udaje komunikat podobny do zarządcy budynku.

Spokój od ulotek “chwilówek”, ale tylko pozorny

Cieszy mnie również fakt, że tylko dwie ulotki przez pół roku pojawiły się od firm patopożyczkowych, oferującą szybką kasę bez żadnych zaświadczeń. Wiadomo, że takie “cudowne” oferty pożyczek to pułapka, dlatego dobrze, że nie trafiają do skrzynek w tak dużej ilości. Dzięki temu starsi sąsiedzi nie wpadną w spiralę długu.

Z drugiej strony, wystarczy wyjść na ulicę, żeby zobaczyć, że problem nie zniknął. Ulotki chwilówek dosłownie zalewają przestrzeń publiczną. Przyklejone do każdego słupa, latarni czy znaku drogowego, tworzą chaotyczny krajobraz i sprawiają, że miasto wygląda na zaniedbane. To pokazuje, że choć skrzynki pocztowe są już mniej atrakcyjnym celem dla takich firm, agresywny marketing chwilówek przeniósł się po prostu w inne miejsca, gdzie nadal może docierać do osób najbardziej podatnych na tego typu oferty.

Ulotka Grzegorz Braun

Wśród ulotek znalazły się też takie paszkwile 💩

W tym spamie łatwo można przeoczyć ważny list

Problem polega na tym, że te ulotki tworzą warstwę ochronną tak skuteczną, że nawet jeśli zdarzy się cud w postaci ważnego listu, jest duże ryzyko, że utonie w stercie kolorowego makulaturowego szumu. Człowiek wyciąga naręcze kartek, z których 99% ląduje od razu w koszu, czasem nawet nie spojrzy, czy między nimi nie ukryło się coś, co wymaga reakcji. Z jednej strony to marnotrawstwo czasu i papieru, z drugiej – powód do zadumy nad sensem istnienia tych skrzynek.

@marcinkaminski_pl 🤯 277 ulotek w równe 6 miesięcy! Eksperyment polegał na zbieraniu pół roku wszystkich ulotek i reklam, które były wrzucane do mojej skrzynki na listy. Jaki jest sens takich skrzynek, skoro wędruje tam taki spam? #ulotki #spam #gazetki #netia #marketing #listy ♬ dźwięk oryginalny – marcinkaminski_pl

Skrzynka jako artefakt minionej epoki

Można powiedzieć, że skrzynki trwają z rozpędu. Są, bo były. Montowano je w blokach z wielkiej płyty jak domofony. Nikt nie pytał, czy to potrzebne, po prostu były obowiązkowe. Dziś niewielu z nas pisze listy. Nawet rachunki i urzędowe wezwania coraz częściej lądują w skrzynkach mailowych, a nie tych metalowych na klatkach schodowych.

A jednak, wbrew logice, skrzynki ciągle mają się dobrze. Może to kwestia przepisów, które każą je utrzymywać, bo teoretycznie listonosz musi mieć gdzie zostawić pismo z urzędu, a sąsiadka z czwartego piętra potrzebuje miejsca, żeby wcisnąć ci zaproszenie na zebranie wspólnoty. Skrzynki trwają więc jako relikty, jak budki telefoniczne lub kioski Ruchu, których nikt nie rozebrał, bo komu by się chciało.

Przypadek, który zdarza się raz na sto

Najgorsze w skrzynkach jest to, że rzadko kiedy spełniają swoją funkcję. Ale jak już spełnią, to potrafią uratować skórę. Bo zdarza się ten jeden list na sto, który naprawdę ma znaczenie. Pismo z urzędu, które decyduje o twoim terminie złożenia deklaracji. Zawiadomienie o przesyłce poleconej, którą trzeba odebrać przed weekendem. Albo zawiadomienie o planowanym wyłączeniu prądu lub (autentyk z Będzina) urzędnicze wyjaśnienie, dlaczego przez kilka dni na osiedlu woda była skażona benzenem i jak własnoręcznie sobie z tym radzić.

I to wtedy doceniasz, że skrzynka jednak istnieje. Że jeszcze pamiętałeś, żeby ją opróżnić z ulotek, by zmieścić tam ten jeden ważny list. I że ważna informacja nie leżała pod drzwiami, narażona na ciekawskie spojrzenia sąsiadów albo podmuch wiatru. Sęk w tym, że taki przypadek zdarza się tak rzadko, że przez resztę roku masz ochotę po prostu zakleić drzwiczki taśmą i udawać, że nigdy jej tam nie było.

Rozwiązanie, które nie istnieje

Można oczywiście pomarzyć o świecie, w którym do skrzynek trafiają tylko rzeczy ważne. Ale kto by miał o tym decydować? Jakim cudem reklamy nie znalazłyby drogi do skrzynek, skoro skrzynki są? To jak zostawić otwarte drzwi i wierzyć, że nikt obcy nie wejdzie.

Jedyne, co realnie można zrobić, to próbować je okiełznać. Naklejka “proszę nie wrzucać ulotek” czasem działa, ale częściej tylko rozbawia roznosicieli. Po miesiącu zrywa się razem z resztą starej farby. Można jeszcze dogadać się z sąsiadami i zrobić wspólny kosz na ulotki tuż przy wejściu, zanim trafią do skrzynek. Ale to wymaga więcej organizacji niż niejedna wspólnota jest w stanie udźwignąć.

Kosz na ulotki

Kosz kolo skrzynek na listy, w którym ląduje kilkaset ulotek i gazetek dziennie od 133 lokatorów.

Przyszłość zamknięta na klucz

Można sobie wyobrazić blok przyszłości. Skrzynek na listy już tam nie ma. Każdy mieszkaniec dostaje powiadomienie na smartfona, jeśli cokolwiek do niego przychodzi. Kurierzy zostawiają paczki w inteligentnych skrytkach (podobno wynaleziono już paczkomaty), a ważne pisma trafiają prosto do cyfrowych archiwów. Papier zniknął, a z nim reklamy, gazetki, ulotki. Klucz do skrzynki? Relikt przeszłości, coś jak kaseta VHS lub samochód spalinowy.

Ale dopóki ten moment nie nadejdzie, skrzynki na listy będą trwały. Nie dlatego, że mają sens, tylko dlatego, że są. I choć wypełniają się głównie makulaturą, to czasem – bardzo rzadko – ratują cię przed spóźnioną reakcją na coś naprawdę istotnego.

I chyba właśnie dlatego nikt ich jeszcze nie odkręcił ze ścian.

PS.

Dopiero co skończyłem pisać ten artykuł i wyszedłem na śmietnik, w skrzynce zauważyłem kolejne 3 reklamy. Obiecuję sobie, że jutro zakleję otwór w swojej skrzynce na listy. Mam tych reklam już serdecznie dość.

Ulotki i gazetki reklamowe w skrzynkach na listy

I znowu to “zawiadomienie” udające jakiś ważny komunikat.


Spodobał Ci się wpis?
Mój blog otrzymuje się dzięki wsparciu czytelników. Będę wdzięczny, jeśli postawisz mi wirtualną kawę💚
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wypowiedz się

Your email address will not be published. Required fields are marked *

280
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Za napiwek dostaniesz kod
na 30 dni w Legimi oraz 45 w BookBeat 💚