Odruchy to taki głupi wynalazek w głowie nad którym nie masz kontroli. Kiedy twoje ciało i zmysły są poza zasięgiem tego, co robisz, wydarza się coś irracjonalnego. Potem kiedy to zrobiłeś, uświadamiasz sobie jak bardzo nieodgadnięte są odruchy ludzkie.
Każdy takich odruchów ma sporo. Poznajcie kilka, na których najczęściej się przyłapuję.
Liczenie wagonów przejeżdżających pociągów
Często jeżdżę pociągami. Gdy inni gapią się w ekrany smartfonów, drudzy na tabliczki ze stacjami, jeszcze inni na cycki, a ja oprócz gapienia się na cycki za każdym razem gdy przejeżdża jakiś pociąg, podnoszę głowę i zaczynam liczyć wagony. Nie jest mi ta liczba do niczego potrzebna, ale robię to odruchowo. Po policzeniu nie zapamiętuję tej liczby. Nigdy nie pamiętam ile wagonów miał pociąg, którego ostatnio liczyłem. To po co to robię? Pytaj się mnie, a ja ciebie 🙂
Nalewanie do szklanki, by potem napić się z butelki
Gdy nalewam sobie wody lub soku do szklanki, zanim odłożę butelkę lub karton, najpierw z nich się napiję. Nawet wtedy, gdy napoju do szklanki nalałem do pełna. Tak, jak bym czuł, że muszę wziąć na zapas łyka z butelki, gdyż zabraknie mi tego, co mam w szklance. Choćby nie wiem jak wielka szklanka była.
Wielokrotne wychodzenie z mieszkania
Wychodząc z domu, gdy już zamknę drzwi na klucz, chcę dla pewności sprawdzić czy wszystko spakowałem. Kiedyś jeszcze sprawdzałem, czy mam pozamykane okna, ale od kiedy mieszkam na parterze, mogę sprawdzić to zaraz po wyjściu z klatki schodowej. Elektroniki, dzięki automatyce też już nie sprawdzam, ale sama świadomość, że czegoś się nie zrobiło przed wyjściem powoduje, że zanim wyjdę z domu, muszę wielokrotnie otwierać i zamykać mieszkanie w celu sprawdzenia nie wiadomo czego.
Robienie zakupów na zapas
Idziesz sobie do sklepu po zwykły makaron, Świeżaki, sos do spaghetti, bazylię, wino, ser i parę innych rzeczy, a wracasz z całym plecakiem artykułów, których nie planowałeś kupić. Nawet aplikacja Listonic wtedy ci nie pomoże. “Tak na wszelki wypadek gdyby zabrakło” – tłumaczysz się tak, jak by miała nadejść wojna z Czechosłowacją lub cały tydzień miała zapanować na świecie niedziela niehandlowa. Jest to taka obawa przez zabraknięciem czegoś w środku nocy. A potem lodówka singla jest pełna, jak by mieszkał tu cały zespół Kelly Family.
Mówienie “dzień dobry” kilka razy dziennie tej samej osobie
W pracy jadąc windą mijam kilka razy dziennie te same osoby pracujące w tym samym budynku. Za każdym razem mówię im “dzień dobry”. Zanim zdążę niepowiedzieć – mówię te słowa. A tego się nie da oddzieńdobrzyć. I tak co chwilę.
Syndrom FOMO
Jeszcze do niedawna miałem taki zwyczaj chodzić wszędzie ze smartfonem, żeby nie przegapić żadnego powiadomienia. Byle piknięcie z jakiejś aplikacji, a ja już musiałem sprawdzić dokładnie w tej samej sekundzie co do mnie przyszło. Nieważne czy to poczta, messenger, SMS, Asystent Google, Tinder czy inne wiadomości push z iksdyliona apek. Szybko się tego odzwyczaiłem kiedy zauważyłem, że tego samego odruchu nie lubię u osób, z którymi właśnie stoję w cztery oczy i rozmawiamy, a ona w tym czasie wyciąga smartfona i traci uwagę na rozmowie.
To tylko kilka odruchów, które jako pierwsze przychodzą mi do głowy. Jest ich znacznie więcej, ale nie będe robił sobie wstydu. Mam nadzieję, że nie mam jakichś dziwnych odruchów kiedy śpię i o tym nie wiem 🙂
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
Fajnie, że piszesz. Ja mam ciekawy odruch. Przychodzę do pracy, zaczynam pracować, coś mnie załamuje lub wkurza, a później odruchowo narzekam na robotę 😀
Jam mam taki odruch, że zanim usnę, sprawdzam co chwilę zegarek.
Ja mam taki odruch ze budze sie w nocy i patrze na telefon 🙂
Zawsze mieszam kawę tysiąc razy. Najpierw samą kawę, potem dodaję cukier – mieszam dokładnie, potem mleko – mieszam dokładnie. Tak jakbym nie mogła po wszystkim. to silniejsze ode mnie 🙂 Jak wracam skądś do domu zawsze zaglądam do lodówki, nawet jak nie jestem głodna i oczywiście przed wyjściem siuku na zapas 🙂
Ja też liczę: wagony, schody, kafelki itp. Ale za to pamiętam daty, numery telefonów i wiele niepotrzebnych szczegółów. A matematyki nienawidziłam.
Nie sprawdzam drzwi, bo ważnych rzeczy nie robię na autopilocie, ale mąż sprawdza, wchodzi jeszcze do domu kilka razy, więc na jedno wychodzi, bo czekam:)
z tym siku na zapas cos jest bo tez tak robie :)))
Ja mam dziwny odruch jak piję na siedząco coś z butelki. Po odkręceniu, ręka z korkiem (zawsze prawa) wędruje za moją głowę tak jakbym się przeciągał 😛
z tym witaniem się to masakra jakaś, mam tak cały czas
Za każdym razem kiedy przejeżdża pociąg liczę te wagony 😀
Oj czasem się po prostu zapomni, że komuś się już powiedziało „dzień dobry”…
O tak, ja często tak robię, że nalewam do szklanki, a piję z butelki 😀
hahah ja mam poodbnie szklanka pelna a biore butelke