Kiosk – świątynia nonsensu, którą porwała wichura postępu

Stary opuszczony kiosk

Był cichym bohaterem osiedli, skwerów i przystanków autobusowych. Stał tam zawsze, niewzruszony, nawet gdy wichura chciała wyrwać mu daszek, a deszcz padał za kołnierz kioskarza. Kiosk – świątynia drobnych przyjemności, chaosu gazetowego i tajemniczego kurzu na półkach – odszedł na zawsze. Polska, z trudem tłumiąc łzy, żegna go z honorem.

Niektórzy twierdzą, że kioski nie były potrzebne od czasu, gdy wynaleziono smartfony i sklepiki 24/7. Ale czy naprawdę jesteśmy gotowi na świat bez możliwości kupienia “krzyżówki 1000 panoramicznych” o szóstej rano?

Kiosk. Niezbędnik (prawie) każdego Polaka

Przez dekady kioski były jak kapsuły czasu. Znajdziesz tam gazety sprzed tygodnia, gumę do żucia o smaku, którego nikt już nie pamięta, oraz baterie, które ledwo co działały. Czy to nie piękne?

Każdy miał swój ulubiony kiosk i swoje rytuały. Jedni wpadali tylko po poranną gazetę, inni po… rzeczy, o których lepiej nie mówić (tak, mówimy o tych dziwnych magazynach za szybą). Kiosk to także miejsce niezapomnianych rozmów:

– Dzień dobry, macie gazetę z zeszłego czwartku?
– Nie, ale jest z wtorku, może być?

Kioski – mekka nonsensu i skarb polskiej kultury

W kioskach czas płynął inaczej. Nie wiedzieć czemu, zawsze znajdowały się tam produkty, których nigdzie indziej nie można było kupić. Kiedy ostatnio widzieliście kolekcjonerską figurkę smoka, zestaw widokówek z Zakopanego i paczkę podpasek w jednym miejscu? Właśnie.

Niektóre kioski były jak muzeum. Na półkach piętrzyły się przedmioty, których nikt nie kupował, ale kioskarz nie miał serca wyrzucić. Gumowe kaczki, długopisy w kształcie flamingów, a nawet stare VHS-y z filmami akcji. Każdy kiosk miał coś unikalnego.

Gdzie teraz kupię gazetę?

Dla niektórych zamknięcie kiosków oznacza prawdziwy dramat. Co zrobimy, kiedy nagle zatęsknimy za zapachem świeżego papieru gazetowego? Skąd teraz weźmiemy bilet na autobus w ostatniej chwili?

„Proszę pani, kiosków już nie ma” – usłyszysz, próbując kupić gazetę. Ale spokojnie, wciąż masz internet! To trochę jak kiosk, tylko w wersji cyfrowej. Szkoda tylko, że nie sprzedają tam wyblakłych od słońca opakowań gum do żucia i kremów do golenia Wars.

Ostatni kioskarz – bohater czy ofiara postępu?

Ci, którzy mieli szczęście zobaczyć ostatni kiosk w Polsce, opowiadają o tym jak o mistycznym doświadczeniu. Przyszedłem tam, a on patrzył na mnie wzrokiem zmęczonego wojownika” – mówi jeden ze świadków.

Kioskarze byli postaciami niemalże mitycznymi. Znali wszystkich i wszystko. Byli jak Google, tylko bardziej ludzcy.

Szuka pan gazety o piłce?
Mam jedną, ale trochę pogiętą.

– to zdanie z kiosków brzmi jak poezja, której już nigdy nie usłyszymy.

Internetowi nostalgiści będą mieli czym się zająć

Zamknięcie ostatniego kiosku budzi pytanie: czy to naprawdę koniec? W świecie, gdzie wszystko, co retro, wraca do łask, może i kioski doczekają się renesansu? Może kiedyś na ulicach zobaczymy nowoczesne kioski w stylu vintage, sprzedające e-papierosy i prenumeraty e-booków?

Póki co, pozostaje nam wspominać czasy, gdy kioski były nieodzowną częścią polskiego krajobrazu. Świat bez kiosków jest jak pizza bez ananasa – można, ale to już nie to samo.

Kioski – ostatni gasi światło

Kioski. Ich brak przypomina nam, że małe rzeczy w życiu mają wielkie znaczenie. Ostatni kiosk zniknął, ale na zawsze pozostanie w naszych wspomnieniach – jako symbol absurdalnych zakupów, rozmów o niczym i wspomnieniach o tym, co było, ale się skończyło.

Dziś ich miejsce zajęły aplikacje, bo kto obecnie kupuje papierowe bilety? W zamian mamy Empiki, które przejęły rolę centrów kultury, oraz bufety typu Żabka, gdzie w biegu kupujemy wszystko, co potrzebne, od kanapki po kartę SIM. Czy to dobrze? To już pytanie o nasze czasy – szybkie, wygodne, ale jakby pozbawione tego, co kiedyś nadawało im duszę.


E-booki

Wypowiedz się

Your email address will not be published. Required fields are marked *

455