„Pamięć nieulotna” Edwarda Snowdena przeraża wizją informacji XXI wieku [recenzja książki]

Pamięć Nieulotna Edward Snowden recenzja

Zdradził największą tajemnicę państwową USA. Musiał uciec z kraju, aby nie stanąć przed sądem za ujawnienie najpilniej strzeżonych informacji. Gdyby wrócił, suma jego kar wynosiłaby kilkaset lat. Dla jednych bohater XXI wieku, dla innych zdrajca. Kim jest Edward Snowden? Poznajcie człowieka, który pracował na wysokim szczeblu w NSA (największa agencja szpiegowska na świecie) i postanowił dla dobra ludzkości wyjawić największe państwowe tajemnice dotyczące inwigilowania każdego obywatela na świecie.

Żyjemy w czasach globalnej inwigilacji

Pamiętacie takie stare słowo jak „prywatność”? W erze mediów społecznościowych oraz innych darmowych usług nauczyliśmy się, że w internecie nie ma nic za darmo. Owszem, za usługi coraz częściej nie płacimy pieniędzmi, a nową walutą staje się prywatność. Zapisywany jest każdy nasz ruch w sieci, każde słowo, każde kliknięcie, każdy zakup, każde przemieszczanie się po mieście, każde zakupy, a nawet każde robione zdjęcie – to wszystko pozostaje zapisane w serwerach nie tylko serwisów internetowych, ale także agencji szpiegowskich na stałe. NSA, w której pracował Edward Snowden, posiada jednak więcej informacji niż media społecznościowe i operatorzy telekomunikacyjni. NSA to organizacja, która powstała po to, aby zebrać na twój temat jak najwięcej danych.

Wszystko, co robisz, może być zapamiętywane

Że co? Że usunąłeś z historii przeglądarki ostatnio przeglądane strony? Wydaje ci się, że twój ostatnio dodany post, którego za chwilę usunąłeś zniknął i nie ma po nim śladu? Że twój smartfon będąc wyłączonym, nie pracuje i nie przekazuje informacji o tobie? Myślisz, że odwiedzanie stron w trybie incognito sprawia, że nikt o tym nie wie? Wydaje ci się że plik który usuwasz naprawdę jest usuwany? Musisz wiedzieć, że usunięcie pliku w chmurze nie powoduje jego usunięcia, lecz jest to trochę inną formą zapisu, coś w stylu oznaczenia tego pliku jako odłączony od twojego konta/urządzenia/systemu i niewidoczny publicznie. Coś jak by to było mapowaniem pliku z oznaczeniem „nie używać i nie wyświetlać, ale zachować w bazie”.

W rzeczywistości nic nie pozostanie bez śladu. może to się wydawać dziwne ale wszystko co używałeś w swej historii pozostaje na zawsze.

Brzmi strasznie? Możliwe, ale zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Handlujemy prywatnością na rzecz darmowych przywilejów, nowych usług, poprawy bezpieczeństwa, wygody, lepszej personalizacji. Co jednak, kiedy dowiesz się, że informacje powyżej wspomniane są zaledwie czubkiem góry lodowej? I że NSA posiada znacznie więcej informacji o tobie i ma cię dokładnie sprofilowanego? Bardziej niż właściciele serwisów internetowych. Wie co oglądasz, wie którędy podróżujesz, z kim się spotykasz, jakie robisz zakupy, wie do jakiego lekarza chodzisz oraz jakie masz najskrytsze tajemnice.

Pamięć nieulotna

Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamykiem

Mamy rok 2019. Świat obiega informacja, że Donald Trump banuje Huaweia na rynku amerykańskim. Ciekawe dlaczego? Jako powód podane zostało podejrzenie o szpiegowanie użytkowników przez Huaweia. Tak, jak by Google czy Microsoft w ogóle nie szpiegowały, a amerykańskie NSA nie miały dostępu do żadnego urządzenia 🙂 USA robi dobrą minę do złej gry, mając więcej na sumieniu. Co z tym możemy zrobić? Czy możemy sprawić, że przestaniemy być szpiegowani? Z pewnością nie, ale przynajmniej bądźmy tego świadomi.

Książka „Pamięć nieulotna” ujawnia największy wyciek tajnych informacji

Edward Snowden zdawał sobie sprawę, że publikując książkę „Pamięć nieulotna”, narazi się dożywotnio rządowi Stanów Zjednoczonych i że do końca życia straci szansę powrotu do domu. Wybrał mniejsze zło, czując wewnętrznie potrzebę ostrzeżenia ludzkości przed tym, jakie narzędzie stworzył rząd USA.

Książka z jednej strony brzmi przerażająco, z drugiej strony jest doskonałym źródłem wiedzy na temat tego, jak łatwo zostać szpiegowanym nawet nie zdając sobie sprawy o tym. I na pewno nie robią tego ludzie, tylko specjalnie zaprojektowane komputery i algorytmy.

„Pamięć nieulotną” Edwarda Snowdena powinien przeczytać każdy obywatel, który żyje w złudzeniu, że jego prywatność jest bezpieczna. Oraz każdy, któremu losy świata w XXI wieku nie są obojętne.

Zobacz w księgarni

Na koniec książki pada taka puenta:

Jeśli podczas lektury tej książki jakiś termin zaintrygował cię na tyle, że postanowiłeś dowiedzieć się czegoś więcej i wpisałeś go do wyszukiwarki – i jeśli było to słowo w rodzaju XKEYSCORE, czyli takie, które może wzbudzić pewne podejrzenia – to gratuluję. Padłeś ofiarą własnej ciekawości i zostałeś wciągnięty do systemu. Nawet jeśli nie szukałeś żadnych dodatkowych informacji w internecie, to rząd i tak może z łatwością dowiedzieć się o tym, że czytałeś tę książkę. A przynajmniej jest w stanie bez trudu ustalić, że posiadasz jego kopię niezależnie od tego, czy jest to wersja papierowa kupiona w sklepie internetowym albo w tradycyjnej księgarni przy użyciu karty kredytowej.


E-booki

Komentarzy: 5

  1. Andrzej

    Książka zapowiada się świetnie. Już od jakiegoś czasu się do niej przymierzam.

    A co do prywatności, to mamy dwa wyjścia:
    1. Zabić się i w grobie pokazać wszystkim faka.
    2. Mieć na to wyjebane. Wybieram drugą opcję wychodząc z założenia, że ludzi do inwigilowania jest wielokrotnie więcej niż inwigilujących. A ja jestem zbyt małym żuczkiem, żeby komuś opłacało się sprawdzać, które filmy na pornhubie oglądam, jak długo, o której godzinie i co przy okazji robiłem. A ci, którzy nie powinni o tym wiedzieć, to też są zbyt małe żuczki, żeby mogli uzyskać do tego dostęp. W każdym razie śpię spokojnie 🙂

  2. Marcin KAMYK Kamiński

    Zgodzę się z tym, że inwigilowanych jest więcej niż „tropicieli”, lecz to nie ma znaczenia, wszak narzędzie NSA to algorytm, nie kadry. Co możemy z tym zrobić? Niewiele, więc pozostaje nam się z tym oswoić, albo przejść całkowicie na sieć TOR.

  3. Patryk Tarachoń

    Poluję na tę książkę od jakiegoś czasu. Gdy już będę miał więcej czasu, na pewno ją przeczytam.

  4. Michał

    @Andrzej

    > A co do prywatności, to mamy dwa wyjścia:
    > 1. Zabić się i w grobie pokazać wszystkim faka.

    Ta opcja rzecz jasna odpada.

    > 2. Mieć na to wyjebane.
    > Wybieram drugą opcję wychodząc z założenia, że ludzi
    > do inwigilowania jest wielokrotnie więcej niż
    > inwigilujących. A ja jestem zbyt małym żuczkiem, żeby
    > komuś opłacało się sprawdzać, które filmy na
    > pornhubie oglądam, jak długo, o której godzinie i co
    > przy okazji robiłem.

    Moim zdaniem grubo się mylisz.

    Argument „danych jest tak dużo że mną się nikt nie zainteresuje” byłby słuszny wówczas, gdyby dane były gromadzone analogowo – np. na taśmach, wydrukach, zdjęciach. Ale tak nie jest. Dane są cyfrowe (przez to łatwe do przenoszenia i kopiowania), ustrukturalizowane (łatwo wyłuskać interesujące fragmenty), co pozwala na bardzo szybkie wyszukiwanie nawet w bazach o ogromnej objętości.

    A zatem nie jest tak, że „ktoś może coś na nas znajdzie, a może nie”. Jest zupełnie inaczej: wystarczy kilka klików myszką przez analityka w agencji typu NSA, żeby wyświetliło się Twoje/moje/dowolnej innej osoby w miarę kompletne dossier.

    Tyle jeśli chodzi o – niestety wysoką – skuteczność masowej inwigilacji, której wielu – podobnie jak Ty powyżej – nie dostrzega.

    A teraz kolejna rzecz:

    > A ci, którzy nie powinni o tym
    > wiedzieć, to też są zbyt małe żuczki, żeby mogli
    > uzyskać do tego dostęp.

    Rękopisy nie płoną. Dane zawsze mogą wyciec, ktoś może je ukraść, można użyć do szantażu – nie urodziliśmy się wczoraj i dobrze wiemy, do czego są zdolne służby nawet krajów oficjalnie praworządnych, jak USA, Francja czy UK.

    I na koniec: to jest ohydne, że ktoś ma bezpośredni dostęp do treści naszej korespondencji (Gmail i wielu innych dostawców poczty), wszystkich miejsc w których byliśmy (operatorzy GSM, policja i inne służby, appki na smartfony śledzące położenie), dokładnego profilu naszych powiązań i kontaktów z przyjaciółmi i znajomymi (Facebook), danych biometrycznych (Facebook skanujący twarze) itd. itd.

    Nawet gdyby nikt nigdy nie wykorzystał przeciw nam tego, co o nas jest gromadzone, to sam fakt takiej inwiglacji jest naganny, bo pozbawia nas podstawowego, ludzkiego prawa: prywatności. Kto się godzi na faktyczne skasowanie tego prawa, już jest niewolnikiem.

    A kto nie, ten niech się zacznie uczyć; można zacząć tu:
    https://www.veracrypt.fr/
    https://www.torproject.org/
    https://www.whonix.org/
    https://signal.org/

  5. mooc

    Więcej informacji technicznych opisuje książka Gleena Greenwalda.

Wypowiedz się

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 943

Szukałeś mnie na Instagramie?