W popkulturze znane są osoby, które szczycą się tym, że mają na swoim koncie nawet kilkaset partnerek lub partnerów seksualnych – chociaż dla uściślenia, mowa tutaj głównie o znanych mężczyznach, którzy chwalą się swoimi seks rekordami. Kobiety częściej milczą na ten temat, ale czy to znaczy, że większość spała tylko z mężem lub stałym partnerem? Niekoniecznie. Po prostu trochę inaczej społeczeństwo patrzy na seksualne podboje facetów, a trochę inaczej na seksualne podboje kobiet. W tym temacie wciąż daleko do równouprawnienia. Inaczej też postrzega pytanie po której randce uprawiać seks. A gdyby tak na to zagadnienie spojrzeć z trochę innej perspektywy?
Czy trening czyni mistrza w seksie?
Każdy chciałby być po prostu dobry w łóżku. W końcu to tak często i szeroko poruszany temat na przykład w prasie. Z magazynów dla raczej młodych kobiet i mężczyzn krzyczą tytuły, w których tak często pojawiają się te dotyczące seksu. To dzieje się nie tylko w prasie – jeden z najsłynniejszych podręczników świata to przecież Kamasutra – prawdziwa księga miłości, dzięki której można technicznie się podszkolić, aby w łóżku osiągać więcej satysfakcji. Okazuje się zatem, że bycie dobrym w łóżku miało znaczenie zawsze, nawet przed wiekami. Zatem nie obrastając w pruderię – jak to jest z tym seksem i czy trening czyni mistrza? Zdecydowanie tak. Czy ilość partnerów seksualnych ma znaczenie? Niekoniecznie – można przecież rozwijać technikę seksualną z jedną i tą samą osobą przez całe życie. Jeżeli do związku regularnie i często dodaje się pikanterii, chemia wcale nie musi minąć. Apetyt na seks wzrasta wraz z… uprawianiem seksu. Im robi się to częściej i regularnej, tym para może lepiej poznać siebie i swoje potrzeby. Może lepiej nauczyć się kochać tak, żeby obydwu stronom było naprawdę dobrze. Trening w seksie może naprawdę uczynić mistrza.
Z kim i jak często trenować czyli czy ilość partnerów ma znaczenie z perspektywy mężczyzny
Dla facetów większa ilość partnerek seksualnych na „sekskoncie” to najczęściej powód do dumy. Mężczyźni, przynajmniej w pewnym wieku, lubią być kojarzeni z dużą aktywnością w łóżku. Dla wielu to taki wyznacznik ich atrakcyjności, a poza tym często młodzi faceci zwyczajnie mają tak duży apetyt na seks. Jest to jak najbardziej powiązane z biologi – dla facetów szczyt aktywności seksualnej przypada zdecydowanie szybciej niż dla kobiet. Jednym słowem gdy faceci są w swoim szczytowym punkcie potrzeb seksualnych, kobiety często dopiero się rozkręcają. Gdy faceci powoli zaczynają stygnąć – kobiety często dopiero wtedy na serio odkrywają świat seksu. Kulminacyjny moment dla młodego mężczyzny to zwykle wiek około 20 roku życia oraz kolejne lata po 20-stce. Wtedy więcej partnerek seksualnych to po prostu dobra zabawa, ale też zaspokojenie potrzeb. Oczywiście są też tacy, którzy już wtedy mają stałą partnerkę i bez problemu są wierni.
Czy ilość partnerów ma znaczenie z perspektywy kobiety?
Kobiety zwykle mają mniejszą liczbę partnerów seksualnych na swoim koncie niż faceci. Trzeba to jednak zaznaczyć – kobiety zwykle też mniej się tymi liczbami chwalą. Są nawet skłonne nie mówić do końca prawdy, bo dziewczyna, która spała w życiu z kilkunastoma facetami, zwyczajnie może być uznana za rozwiązłą albo łatwą. Jedno jest pewne – w seksie nie ma reguły. Są pary, które przez całe życie są dla siebie jedynymi partnerami seksualnymi. Są też tacy, dla których przygodny seks to coś zupełnie naturalnego. Trening czyni mistrza, ale seks można „trenować” przez całe życie z tą samą osobą. Rozwijać technikę i umiejętności w łóżku można ze stałym partnerem lub partnerką – tylko po prostu trzeba chcieć.
Myślę, że znasz tą chińską mądrość:
– Mistrzu, jak to jest? Kiedy mężczyzna sypia z wieloma kobietami to mu gratulują, a gdy kobieta sypia z wieloma facetami to jest nazywana dziwką?
– Zastanów się. Klucz, który otwiera wiele zamków jest bezcenny. Zamek, który można otworzyć każdym kluczem jest do niczego.
Powiem więcej – najlepszy seks jest ze stałym partnerem/partnerką. Przygodne związki zostawmy chłopcom 😉
Ja miałam sześciu chłopaków i jedną dziewczynę, zanim poznałam męża. Mam 37 lat i wydaje mi się, że liczba partnerów nie ma znaczenia wtedy, kiedy pozna się tego właściwego na resztę życia. Mam kochającego męża i już więcej nie szukam przygód.