Nie wiem jak Ty, ale ja mam coś takiego, że horror działa na mnie jak najlepsza terapia… no, może trochę szalona, ale skuteczna! Gdy siadam wieczorem na kanapie, otulam się kocem (bo wiadomo, potwory nie wejdą pod koc, to przecież powszechna wiedza) i włączam coś przerażającego, czuję się… zrelaksowany. Serio! W tym wpisie chciałbym podzielić się tym, jak horrory zmieniły moje podejście do strachu, a przy okazji nauczyły mnie ogarniania emocji.
Horror jako terapia? No jasne!
Kiedyś myślałem, że strach to coś, czego trzeba unikać. Ale wiecie co? Horror uczy, że strach może być… przydatny. Oglądając filmy grozy, mogę przeżywać stres, ale w warunkach, które w pełni kontroluję. Przerażający klaun wyskakuje z szafy? Spoko, mogę wcisnąć pauzę. Duch krąży po opuszczonym domu? Żaden problem, przecież wiem, że to tylko film.
To jak symulator emocji – pozwala mi trenować reakcje na stresujące sytuacje, ale w pełni bezpiecznym środowisku. I co najważniejsze, po seansie wychodzę z tego doświadczenia spokojniejszy i pewniejszy siebie, gotowy na wszelkie życiowe “potwory”.
Bohaterowie horrorów to moi mistrzowie życia
Powiem Wam jedno – bohaterowie horrorów to prawdziwi twardziele. Jasne, czasem podejmują idiotyczne decyzje typu “wejdźmy do tej ciemnej piwnicy bez latarki”, ale mimo wszystko imponuje mi ich odwaga i determinacja. Patrząc, jak walczą z tym, co najgorsze (duchy, zombie, teściowe…), myślę sobie: “Hej, skoro oni mogą, to ja też dam radę w codziennych problemach!”.
A tak między nami, nic nie daje takiego kopa motywacyjnego jak widok kogoś, kto z maczetą w ręku mierzy się z hordą nieumarłych. Od razu łatwiej mi stawić czoła moim własnym lękom – na przykład rachunkowi za prąd.
Dlaczego horrory budują odporność psychiczną?
Czy wiesz, że oglądając horror, Twój organizm reaguje niemal jak w prawdziwej sytuacji zagrożenia? Serce wali jak szalone, oddech przyspiesza, a ręce zaczynają się pocić – tylko że wiesz, że to fikcja. I to jest super! Bo skoro potrafisz zachować spokój w momencie, gdy na ekranie ktoś ucieka przed wilkołakiem, to w realnym życiu łatwiej będzie Ci ogarnąć stresujące sytuacje.
Horrory uczą też elastyczności emocjonalnej. Te gwałtowne przejścia od “zaraz umrę!” do “uff, jednak przeżyłem!” świetnie trenują naszą zdolność adaptacji. W realnym życiu, gdy coś idzie nie po naszej myśli, łatwiej jest zachować zimną krew i pomyśleć: “Ej, w horrorach zawsze jest gorzej, a jakoś to się kończy!”.
Dlaczego horrory tak przyciągają?
Okej, przyznam się – w horrorach kocham tę niepowtarzalną atmosferę. Każdy dźwięk, każdy cień, każdy trzask desek na ekranie buduje napięcie, które wciąga mnie bez reszty. To jak jazda na emocjonalnym rollercoasterze, od którego nie sposób się oderwać. A przy tym te filmy mają w sobie coś znacznie więcej. Pokazują nasze najgłębsze lęki, jak strach przed samotnością czy utratą kontroli.
A wizualnie? No, mistrzostwo świata! Gra świateł, klimatyczna scenografia, dźwięki, które wbijają się w mózg. To wszystko sprawia, że nawet jeśli film nie straszy, to i tak jest wciągający.
Horror = lekcje życia w przebraniu potwora
Wiecie, co jeszcze lubię w horrorach? To, że często kryją w sobie życiowe lekcje. Bohaterowie stawiają czoła swoim największym lękom i odkrywają w sobie siłę, o jaką sami siebie nie podejrzewali. To takie przypomnienie, że każdy z nas ma w sobie potencjał, by poradzić sobie z trudnościami. Czasem po prostu trzeba rzucić się na głęboką wodę… albo w tym przypadku, do nawiedzonego domu.
Filmy grozy uczą też, jak ważna jest współpraca i wsparcie innych. Nikt w horrorze nie przetrwa sam (chyba że mówimy o jakimś szalonym samotniku z piłą mechaniczną, ale to inna historia). Razem można pokonać każdą przeszkodę – a to cenna lekcja, którą warto przenieść do prawdziwego życia.
To jak, spróbujesz?
Jeśli jeszcze nie dałeś szansy horrorom, serio polecam spróbować. Może i na początku będzie dziwnie – serce zacznie walić, a Ty będziesz chować się za poduszką – ale z czasem przekonasz się, jak bardzo te filmy mogą zmienić Twoje podejście do strachu. Może odkryjesz w nich coś, co pozwoli Ci spojrzeć na swoje lęki z zupełnie innej perspektywy.
Więc… gotowy na seans? Obiecuję, że w horrorach jest znacznie więcej atrakcji niż tylko krzyk i krew. Znajdziesz w nich mnóstwo emocji, refleksji i, kto wie, może nawet trochę inspiracji do życia.


Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.