Oxygen, Equinoxe, Magnetic Fields – to były ponadczasowe utwory, z których słynie Jean Michel Jarre. Jak dla mnie JMJ jest bez dwóch zdań pionierem muzyki elektronicznej. No dobra. Wiem, że przed nim był jeszcze Kraftwerk i być może ktoś jeszcze inny, ale Jarre zapisał się w mojej pamięci jako muzyczny przecieracz nowych szlaków. Gdyby komuś zadać pytanie: “z jaką postacią kojarzy ci się muzyka elektroniczna?”, najczęściej padała by właśnie odpowiedź, że z Jarre’m. Jest dla e-muzyki tym, czym jest Beethoven dla muzyki klasycznej. Nie wyobrażam więc sobie, gdyby JMJ nagle zaczął grać pop, albo gdyby Beethoven wstał z grobu i zaczął rapować.
Ogromną radość przyniósł mi news o dwóch koncertach w 2016 roku w Polsce, na których wystąpi Jean Michel Jarre. Pierwszy odruch był oczywisty: pragnę tam być! Zacząłem już rezerwować sobie te dni, aby móc uczestniczyć w tym wspaniałym muzycznym show. Jednak intuicja kazała mi coś sprawdzić. Czytam na plakacie informację, że koncerty te są trasą promującą jego najnowszy album “Electronica”, który został wydany w 2015 roku. Szczerze przyznam, że nie słuchałem tego albumu. Ba! Nawet nie wiedziałem, że taki powstał. Z ciekawości odsłuchałem go i… czar prysł. Jeśli koncert promujący ten album ma zawierać utwory z tegoż albumu, to ja dziękuję, postoję.
Dawno się tak nie zawiodłem na muzyce. Jak można z guru ambitnej muzyki elektronicznej zrobić gwiazdę dance/popu? Album “Electronica” przedstawia zupełnie inny kierunek muzyki, niż ten, na którym wychowywało się kilka pokoleń. Sorry, ale jak dla mnie Jarre się już artystycznie wypalił. Sami posłuchajcie pierwszego z brzegu utworu z najnowszego albumu:
Czy zapłaciłbyś grube hajsy aby czegoś takiego posłuchać? Parę(naście) lat temu można było dać sobie pół ręki uciąć, aby móc uczestniczyć w koncertach Jarre’a. Obecnie to nawet nie widzę sensu dać paznokcia. Ja rozumiem, że trzeba iść w inne kierunki by się rozwijać, jak na przykład zrobiła to Agnieszka Chylińska, zamiast przez całe życie grać tę samą muzykę, ale prekursorom gatunku to absolutnie nie pasuje.
Zawiodłem się na nowej twórczości Jean Michel Jarre’a srogo. Teraz już wiem, że pomysł, aby pójść na jego koncert nie był do końca przemyślaną decyzją. Mimo, iż jestem byłem jego fanem, na pewno nie jestem w stanie zaakceptować jego nowej koncepcji muzyki.
Z nostalgii włączę sobie starą dobrą klasykę, aby z łezką w oku powspominać sobie czasy, w którym Jean Michel Jarre grał ponadczasową muzykę.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
Marcinie, każdy ma prawo słuchać co uważa za konieczne i przyniesie mu wymierną satysfakcję, ale również każdy autor i wykonawca ma prawo się zmieniać i robić nowe dzieła, aranżacje etc. etc. Na pewno nie będzie tego samego, co 30 lat temu, bo było by to “przestarzałe”i nudne. A tak ogólnie to muzyka elektroniczna jakby została w tyle za nowymi kierunkami, może wyjątkiem jest tu muzyka relaksacyjna, oparta właśnie na tym kierunku. Polecam posłuchać polskiego kompozytora Jacka Gałuszkę, sądzę, że będziesz usatysfakcjonowany. Pozdrawiam 🙂
A zaskoczę Cię. Znam muzykę Jacka Gałuszki. Wydawnictwo Alfaton.
Electronica od Jarre to początek końca jego działalności artystycznej. Dotarł do końca kariery i już nie wie gdzie dalej iść.
Album electronica i electronica2 to naprawde beznadziejne plyty muzyka ktora nie mozna skojarzyc z jmj moim zdaniem to naprawde koniec jego dzialalnosci a szkoda bo wspanialy artysta,pozostanie tylko sluchac jego dawnych arcydziel
Czytałem Twój wpis i myślałem sobie – nie, nie może być aż tak tragicznie – jednak po kliknięciu play pierwsza myśl to WTF!? Potem liczyłem na to, że nas trolujesz, ale nie – to naprawdę takie plumkanie.
Mój ojciec jest zagorzałym fanem starszych kawałków, ale jak mnie wkurzy to mu to puszczę 🙂
Taaak, a potem JMJ wydał Oxygene 3 i zamknął japy. Jeden skok w bok nie zmienił nic w jego pomniku artysty 😉