Dzięki temu, że jestem osobą niewierzącą i nie ma u mnie miejsca na żadnego boga, mogłem całkowicie obiektywnie ocenić film “Kler” i wypowiedzieć się, nie trzymając żadnej ze stron popularnego ostatnio konfliktu.
Nie jestem miłośnikiem mitologii czy innych religii, nie jestem też osobą, która pali kościoły, meczety i inne budynki. Ciekawa obsada aktorska oraz spory szum wokół filmu przed premierą skłoniły mnie do pójścia do kina, aby osobiście przekonać się czy ten film jest czegoś wart.
Obiecałem sobie tak: pójdę i obejrzę ten film z ciekawości. Jak będzie to chała to najwyżej wyjdę z kina. Szczytem ambicji ten film raczej nie był, ale z kina nie wyszedłem i obejrzałem go do samego końca.
Na początku myślałem, że to będzie kolejna marna mutacja “Botoksu”
Przyznam szczerze, że miałem obawy, że “Kler” Wojciecha Smarzowskiego dla kościoła będzie tym samym, co “Botoks” Patryka Vegi dla służby zdrowia. Skrajne przedstawienie tylko jednej strony medalu nie dając możliwości obronienia się, spowodowało, że film, zarówno “Botoks” jak i “Kler” uznawane są za mocno stronnicze. Niestety muszę przyznać rację. To największy minus filmu “Kler”. Pokazanie upadku kościoła oraz afer, wydaje mi się miało jakiś grubszy cel. Niech sobie ma, tylko szkoda, że w filmie nie pokazano także kontrargumentów. Poza tym nic nowego nie dowiedziałem się o kościele. Zobaczyłem jedynie to, co oczywiste, pokazane w przejaskrawionej fabule.
Obsada aktorska „Kleru”
Kultowy od wielu dekad aktor Janusz Gajos to człowiek, którego miło zobaczyć na kinowym ekranie. Gajos to jeden z najczęściej występujących aktorów w polskich filmach i pewnie nie ma już roli, której jeszcze nie zagrał. Nie dziwi więc fakt zobaczenia go w sutannie.
Robert Więckiewicz i Arkadiusz Jakubik to kolejni aktorzy, których miło zobaczyć w filmach. Dostrzegam coraz większy wzrost popularności tych obu aktorów. Do obsady w filmie “Kler” doskonale pasują. W sumie gdyby nie oni, nie wiem czy tak samo chętnie chciałbym ten film obejrzeć. Cieszy fakt, że to kolejny film, w którym nie ma Tomasza Karolaka i Piotra Adamczyka. Polskie kino zaczyna z powrotem oddychać, gdy widzowie nie są skazani na ich oglądanie.
Największym promotorem “Kleru” stali się ci, którzy z tym filmem najgoręcej walczyli
Wielka afera wszczęta przez księży nie dość, że nie zaszkodziła, to jeszcze pomogła filmowi w promocji. Zamierzony cel przyniósł odwrotny efekt. Brawo. Ciekawe czy gdyby powstał film “Spawacze”, zawierający podobny charakter fabuły, czy wyszliby na ulicę spawacze i blokowali kina? Przedstawienie przedstawicieli jednej z religii w krzywym zwierciadle powinno uczyć dystansu i pokory. No chyba że chce się pomóc filmowi w promocji 🙂
Nie jest to film dla ludzi z ambicjami i szerszymi horyzontami
“Kler” z założenia nie miał być ambitnym kinem. To powoduje, że tego filmu nie można traktować poważnie, ponieważ nie jest ani sprawiający wrażenia wiarygodnego, ani szczególnie jakoś śmieszny. Jest po prostu prześmiewczy, stosując stare oklepane tematy na temat kościoła, które już od dawna są nam znane, tylko jeszcze nikt nie odważył się tego tak głośno powiedzieć.
Czy warto obejrzeć film “Kler”?
Gdy wychodzą polskie filmy, to albo są to niskobudżetowe komedie romantyczne, które należy unikać szerokim łukiem, albo filmy z kategorii “wszytko inne”. Jeśli tylko nie jest to komedia romantyczna, to można zaryzykować i wybrać się do kina na polski film i miło spędzić czas. Nie traktujmy jednak tego filmu jako wiarygodnego źródła wiedzy o klerze – litości. Tak samo jak nie traktujemy poważnie lekcji wychowania seksualnego prowadzonego przez pracowników kościoła.
Amen.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
Jeszcze nie byłam na tym filmie, ale zamierzam się wybrać. W natłoku bardzo emocjonalnych recenzji i rozgrzanych do emocji komentarzy twoja jest tak spokojna jakbyś oglądał sielski film. Ale może i dobrze.
U Smarzowskiego chyba już tak jest – jest temat jest film. Jedna z najmniej emocjonalnych recenzji jakie przeczytałam,ale może i dobrze.
No i nareszcie wiem czego się spodziewać:)
Wszystkie filmy Vegi oderwane są od rzeczywistości, szkoda tylko, że widom wmawia się co innego.
„Kler” jest Smarzowskiego, nie Vegi. Choć ich styl żerowania na niskich instynktach jest podobny.
Nareszcie dowiedziałem się z recenzji tego filmu czegoś rzetelnego, bo większość opinii, które do tej pory przeczytałem była bardzo jednostronna.
Nie wiem czy obejrzę, ale widać dość różne skrajne opinie na jego temat.