Wielki fan Gwiezdnych Wojen nie odpuści kinowej premiery nowej części, pod nieco dziwacznym tytułem “Łotr 1”. Czy można jednak ten film traktować jako ósmą część sagi Star Wars? Otóż nie. To zupełnie inna historia z całkowicie nowymi postaciami, których poprzednie części filmu nie mają znaczącego wpływu na tegoroczny film. Czy oddzielenie Uniwersum Gwiezdnych Wojen od nurtowej sagi jest dobrym pomysłem? I czy fani polubią poboczne tytuły tak samo jak główny nurt? Zdanie mam podzielone, dlatego wyszczególnię dlaczego tak i dlaczego nie, dzieląc swoje argumenty wybierając różne kryteria.
Najbardziej w Łotrze 1 brakuje kultowych postaci
… które są legendarnym symbolem Gwiezdnych Wojen. Brakuje tu niemal każdego. Owszem, przez chwilę pojawia się Lord Vader, pomachał parę razy mieczem, ale pewnie tylko dlatego, żeby film nie był całkowicie pozbawiony starego klimatu. To niestety za mało. Dlatego wyraźnie dało się odczuć fakt, iż filmy z serii Uniwersum są dużą odskocznią od głównego nurtu.
Brakuje też spektakularnych walk na miecze świetlne
Samo strzelanie z broni palnej i lasera nie robi wrażenia w filmie, który zasłynął z gwiezdnych mieczy. Brakowało mi tego jak cholera. Co z tego, że Lord Vader, który wystąpił tu tylko przez 3 minuty w dwugodzinnym filmie, pomachał trochę mieczem nie mając drugiego partnera do walki. A to właśnie ze świetlnym mieczem od zawsze kojarzyły mi się Gwiezdne Wojny.
Szturmowcy – pierdoły jak zawsze, choć już trochę lepiej celują
Największa zagadka tkwiła w szturmowcach, dlaczego oddają tyle strzałów prawie nikogo nie raniąc. W Łotr 1 odrobili lekcję, ponieważ ich poprawiona celność pozbawiła życia niejednej istotnej postaci w tym filmie. Nie zmienia to jednak faktu, iż szturmowców nadal można pokonać jednym strzałem lub kopnięciem. Czy tak ma wyglądać gwardia nagroźniejszej gwiazdy w galaktyce?
Sceneria planet i architektura budynków powala na kolana
To najlepsza cecha tego filmu. Świetna robota grafików, montażystów, scenografów i wszystkich pozostałych odpowiedzialnych za obraz. Cieszę się, że poszedłem na film z dubbingiem, bo nie podarowałbym sobie zmarnowania czasu na czytanie dialogów, zamiast na podziwianie powalających na kolana scen. Sceny walk są tak realistyczne i przemyślanie skonstruowane, że widz naprawdę nieruchomieje. Masa strzelających statków kosmicznych na tle gwiazd powoduje pozytywny oczopląs. Jeśli w tym filmie dochodzi do scen walki to wiedz, że zaczyna się zajebista rozpierducha. Tego mi brakowało w poprzedniej części.
W porównaniu z poprzednim filmem, ten ma znacznie dojrzalszy i rozbudowany scenariusz
Tutaj dzieje się znacznie więcej. Akcja goni akcję. Sceny walk są na tyle autentyczne, że zaczynasz wierzyć, że wszystko dzieje się naprawdę. Wracając do scenariusza, zanim dojdziemy do finału akcji, musimy przebrnąć przez mnóstwo scen, gdzie każda jest ważna i każde słowo wypowiedziane ma tu znaczenie. “Łotr 1” w porównaniu z “Przebudzeniem Mocy” jest filmem bardzo dojrzałym, starannie przemyślanym, z dbałością o każdy detal.
Gra aktorska też zasługuje na pochwałę. Tu każdy bohater wyraźnie reprezentuje swoją indywidualną cechę, którą zagrał po swojemu. Mimo iż nikt tu nie zasługuje na miano gwiazdy, nic nie ujmuje temu filmowi. Bez gwiazdorzenia, tak zupełnie autentycznie. Ale…
Film jest tak bezpostaciowy, że nie wiem jaki gadżet/symbol mógłby reprezentować ten film
Kiedyś (i nadal tak jest) powstawały masy zabawek i gadżetów związanych z Gwiezdnymi Wojnami. Maska Lorda Vadera, roboty R2-D3, C-3PO czy BB-8, Yoda, Chewbacca, Han Solo i cała masa innych. Łotr 1 nie wnosi nic kultowego w życie kolekcjonerów i największych fanów Gwiezdnych Wojen. Brakuje tu tak kultowych postaci, z których można sobie zrobić jakiś gadżet. Nie ma ani jednego symbolu, z którym może kojarzyć się ta część. Wszak nie samym filmem człowiek żyje.
Czy warto iść do kina na Łotr 1?
Mimo wielu braków, jakie ten film posiada, dwie cechy przebijają wszystkie wady, czyniąc ten film jedną z najlepszych produkcji pod marką Star Wars. Sceneria, grafika planet, oraz naprawdę bardzo dobre dopracowany scenariusz stawiają jakościowo ten tytuł wyżej niż jego zeszłoroczny poprzednik. Czy warto obejrzeć Łotr 1? Zdecydowanie tak!
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
No błagam… Brakowało Ci kultowych postaci, mieczy świetlnych? Przecież nie powinno ich być bo to odrębny nurt, historia poboczna zrobiona w innym stylu. Zresztą sam sobie wymyśliłeś życzenie i sam sobie odpowiedziałeś dlaczego się nie spełniło. Od fana wymagałbym więcej rozwagi. Już rok temu było wiadomo o różnicach a tu taki zawód nonono. Gdyby te elementy były to czym by się różnił film od głównej sagi? I byłby to bardzo bardzo wtórny film, a tak mamy doskonałą inną produkcje. Nie to ze hejtuje ale gdy czytam tak nietrafione teksty to mam wrażenie że pisał je ośmioletni fan sw.
Symbolem filmu jest death star oczywiście, chciałbyś figurki postaci które zgineły? To zamknięta historia więc po kiego szukać na siłę. Zabójcza stacja kosmiczna jest wystarczająca. Zresztą są symbole vader leia – są jednymi z największych w universum.
Szturmowcy nie strzelają celnie to już klasyczny motyw ze wszystkich filmów cyklu i tak już zostanie 😉 piu piu.
Reszta punktów się zgada, super film.
Tak. Brakowało mi. To jedyna rzecz, w której mamy różne zdanie, choć przyznać Ci muszę, że gdyby w uniwersum użyto takich samych postaci jakie występują w głównym nurcie, temat by się szybko zeszlifował.
A ja mam już bilety na grudniowy film i nie mogę się doczekać pokazu!