Dlaczego zawsze trafiam do najwolniejszej kolejki?

Ludzie w kolejce w sklepie

Czy to fatum? Złośliwość rzeczy martwych? A może jakaś sekretna loteria wszechświata, w której biorę udział, nawet o tym nie wiedząc? Nie wiem, ale jedno jest pewne – jeśli są w sklepie cztery kolejki, ja wybiorę tę, w której ktoś właśnie zacznie grzebać w kieszeniach, wyciągając bilon z tempem godnym archeologa pracującego przy odkopaniu starożytnych bitcoinów.

Jak wybrać kolejkę, żeby stracić najmniej czasu? Nie wiem.

Ile razy stałeś przed tym dylematem? Kilka kas, kilka opcji i szybka analiza: kto ma mniej rzeczy, gdzie kasjer wygląda na najbardziej ogarniętego, gdzie nie stoi nikt podejrzanie zaczytany w etykiety produktów. Udało ci się ominąć wszystkie przeszkody z palet w alejkach między półkami, wybierasz kasę najlepiej, jak się da. Logicznie, strategicznie, z doświadczeniem godnym weterana supermarketowych zmagań.

I co? I dupa. Właśnie w tej chwili w twojej kolejce zaczyna się najgorszy scenariusz.

Ojej, mam tu gdzieś drobne!

– mówi starsza pani, przekopując portfel, torebkę, kieszenie, a być może i równoległe wymiary.

Przepraszam,
mogę wrócić po jeden produkt?

– rzuca ktoś inny i znika między półkami, jakby miał właśnie odnaleźć złoty pociąg.

A ty? Stoisz. Czujesz, jak czas zwalnia. W sąsiedniej kolejce ludzie przewijają się jak w przyspieszonym filmie, a ty stoisz w jednej klatce stopklatki swojego życia.

Im dłużej czekasz, tym bardziej zastanawiasz się nad sensem istnienia

Na początku jeszcze się łudzisz. Może zaraz pójdzie szybciej? Czy może jednak to nie jest ten dzień? Może wszechświat przestanie mnie karać? Ale nie. Właśnie w tej chwili kasjerowi kończy się papier w drukarce. Albo klient przed tobą postanawia zadać pytanie o aktualne promocje, a kasjer sięga po magiczny segregator z tabelkami, które wyglądają jak tajemniczy szyfr z zagubionego manuskryptu.

Obserwujesz sąsiednie kolejki. Ludzie, którzy przyszli długo po tobie, już płacą i wychodzą. PIN, zielony i nara. Jakiś facet, który stał na końcu tamtej kolejki, zdążył już nie tylko zrobić zakupy, ale chyba też znaleźć sens życia.

To nie pech, to klątwa

Mówię ci, to nie jest przypadek. To jest jakaś klątwa rzucona na mnie i na tych, którzy myślą, że wybór kolejki to prosta sprawa. Podejrzewam, że są ludzie obdarzeni tajemniczym darem. Zawsze wybierają tę najszybszą. Ale nie ja. Ja jestem tym gościem, który ma wbudowany magnes na problemy kolejkowe.

A ten batonik jednak odłożę

– mówi ktoś przede mną, jakby jego życiową misją było dokładanie mi przygód.

Zaczynam rozważać emigrację do kraju, gdzie ludzie płacą wyłącznie kartą, najlepiej myślami. Albo zakup drona, który przynosi mi zakupy bez konieczności wystawiania się na kolejki.

Może po prostu zaakceptować swój los?

Jest takie powiedzenie: „jeśli nie możesz czegoś zmienić, to naucz się z tym żyć”. Może to jest jedyna droga? A może powinienem zacząć traktować te kolejki jak okazję do medytacji? Może to czas na przemyślenia?

Ale nie oszukujmy się – i tak następnym razem wejdę do sklepu z nadzieją, że tym razem uda mi się oszukać system. Że tym razem wybiorę dobrze. Że to będzie ta jedna, jedyna chwila w moim życiu, kiedy trafię na kasę błyskawiczną.

I wtedy przede mną stanie klient, który postanowi opłacić zakupy dwustoma kuponami rabatowymi.

I wszystko wróci do normy.


E-booki

Wypowiedz się

Your email address will not be published. Required fields are marked *

260