Rok, który minął, mogę podzielić na dwie równe połowy. Pierwszą złą, a drugą super zajebistą 🙂 Kilka porażek w tym roku nie dało się uniknąć, ale na szczęście te porażki przykryła jedna duża życiowa decyzja, która znacząco odmieniła drugą połowę roku.
Co się działo w moim życiu w 2023 roku? Zapraszam Cię do odkrycia, jakie wyzwania przyniósł mi 2023 rok oraz jakie wnioski i refleksje towarzyszą tym doświadczeniom.
Spis treści
- Kontuzja barku
- Zerwanie współpracy z wieloletnim pracodawcą-zleceniodawcą
- Po raz pierwszy wziąłem udział w rowerowej masie krytycznej
- Szwenduro i odkrywanie nowych dzikich terenów
- Upragniona przeprowadzka z Rudy Śląskiej do Sosnowca
- Pozbyłem się bardzo dużej kolekcji książek
- Polubiłem chodzić na kino plenerowe
- Wypalenie zawodowe
- Wydałem swoje e-booki
- Polubiłem chodzenie na mecze siatkówki
- Zawieszenie bloga Twoja Kultura
- Wakacje w Czańcu i oderwanie się od pilnych nie swoich spraw
- Agata
- Wyprawa rowerowa na Bażoły Open Air
- Nauczyłem się samemu piec chleb
- Zacząłem interesować się kulturą słowiańską
Kontuzja barku spowodowana… pracą siedzącą 😄
Pierwsze miesiące roku przyniosły mi spory ból i cierpienie związane z dolegliwością, która wynikła ze zbyt długiej pracy siedzącej. Brak ruchu, ciągłe garbienie się nad trzema ekranami spowodowały, że zespół szyjno-barkowy wpłynął na moje nawyki i zmusił mnie do zmiany przyzwyczajeń podczas pracy. Ból był nie do zniesienia. Środki przeciwbólowe i specjalne ćwiczenia pomagały jedynie krótkotrwale. Zamiast zwalczać ten dokuczliwy ból, musiałem zacząć go zapobiegać, co dla osoby pracującej w zawodzie informatyka oznaczało ograniczenie czasu spędzanego przy biurku. Niestety, nie mogłem sobie na to pozwolić, gdyż wiązałoby się to ze znacznym spadkiem dochodów. Wtedy postanowiłem pracować na stojąco. Zakup specjalnego ergonomicznego biurka z elektrycznie regulowaną wysokością okazał się strzałem w dziesiątkę. Pozwoliło mi to zminimalizować czas pracy w pozycji siedzącej. Mimo że po wielu miesiącach bark nadal sprawia trudności, przynajmniej nauczyłem się radzić sobie z tym problemem i zmniejszyć jego wpływ na moje codzienne czynności.
Zerwanie współpracy z wieloletnim pracodawcą-zleceniodawcą
Z wieloma zleceniodawcami łączą mnie kontakty przyjacielskie. Przyjemniej się współpracuje, gdy relacje oparte są na ludzkim kontakcie, a nie tylko na relacji robot-korpo. Takie bliskie relacje rozwijały się także z jednym z moich zleceniodawców, z którym związany byłem od samego początku istnienia jego firmy i sklepu internetowego, który założyłem. Cztery lata pracy nad projektem, który sprawiał mi radość jako praca dodatkowa, to czas, który nie tylko przynosił korzyści zawodowe, ale również był okresem mojego osobistego rozwoju. Elastyczny czas pracy, możliwość wprowadzania własnych pomysłów oraz ciekawy produkt (sklep internetowy z naturalnymi produktami zdrowotnymi) – to wszystko motywowało mnie do współpracy.
Niestety, w marcu tego roku, kiedy najbardziej potrzebowałem odpoczynku z powodu wcześniej opisanego problemu z bólem barku, pojawiły się trudności w komunikacji ze zleceniodawcą i jego zrozumieniem mojej zdrowotnej niedyspozycji. Nie mogłem pozwolić, aby moje zdrowie cierpiało z powodu pilnych ponagleń. Decyzja o konieczności dłuższej przerwy na rehabilitację spotkała się z brakiem zrozumienia ze strony zleceniodawcy. Zawsze stawiam zdrowie na pierwszym miejscu, więc z żalem musiałem podziękować za dalszą współpracę, rezygnując nawet z pobrania zaległej kwartalnej pensji.
Po raz pierwszy wziąłem udział w rowerowej masie krytycznej
Zagłębiowska Masa Krytyczna – to było duże majowe wydarzenie, w którym udział wzięło kilka tysięcy rowerzystów. Start miał miejsce w Sosnowcu, a jego finiszem był duży plac w Będzinie, gdzie na uczestników czekał ciepły poczęstunek i wspólna impreza.
Po raz pierwszy w życiu wziąłem udział w rowerowej masie krytycznej, co okazało się dla mnie nie tylko nowym przeżyciem, ale także doskonałą okazją do integracji z lokalną społecznością rowerową. Ta inicjatywa sprawiła, że zdobyłem kolejne nowe spojrzenie na mobilność miejską. Co ciekawe, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że miesiąc później zamieszkam w tej miejscowości i będzie mi dane poznawać zalety i wady infrastruktury dróg dla rowerzystów. A na masę do Sosnowca przyjechałem aż z Rudy Śląskiej.
@marcinkaminski_pl
Szwenduro z kolei pozwalało mi odkrywać nowe dzikie tereny
Dla niewtajemniczonych: “szwenduro” to słowo, którego używam, kiedy mam ochotę pobłądzić jak Włóczykij na rowerze e-MTB po nietypowych miejscach. Strome wzgórza (uwielbiam uphill!), dużo kamieni, bagna, połamane gałęzie, krzaki, przez które ciężko się przecisnąć lub tereny poprzemysłowe – ciągnie wilka do lasu. Im bardziej dziko – tym większa ilość endorfin.
@marcinkaminski_pl 🚵 Extremalnie stroma góra. Dla szaleńców, lubiących połamane plecy🤘 #RudaŚląska #las #góry #Halemba #rower #ExtremeBike
Upragniona przeprowadzka
Już dawno zastanawiałem się nad tym. Źle się czułem na Śląsku. W końcu doszło do przelania czary. Po 9 latach mieszkania w Rudzie Śląskiej, postanowiłem wreszcie opuścić to miasto. Mam nadzieję, że na zawsze. Oczywiście, mam wiele dobrych wspomnień z tych dziewięciu lat spędzonych w tej śląskiej miejscowości, a także parę cennych znajomości. Jednak fatalna jakość powietrza i ogólnie naganna estetyka miasta oraz mały wybór miejsc kulturalnych do spędzania czasu skłoniła mnie do poszukiwania lepszego miejsca do życia. O całej sytuacji napisałem osobny wpis zatytułowany “Bruda Śląska”.
Zobacz film pokazujący, w jakich warunkach żyją ludzie na tym osiedlu, z którego uciekłem. 200 metrów od moich okien:
Wyświetl ten post na Instagramie
Pracując zdalnie od pamiętnego lockdownowego roku 2020, mogę zamieszkać w dowolnym miejscu. Nie muszę już mieszkać tam, gdzie pracuję. Wybór padł na powrót do moich dawnych okolic, gdzie spędziłem całe moje życie – na Zagłębie.
Przeprowadzka wniosła nową jakość do mojego życia. Poczułem, że odzyskuję radość z życia, a depresja szybko minęła. Ruda Śląska to miasto dość przygnębiające, w którym nabawiłem się depresji. Jest strasznie brzydkie, śmierdzi i nie oferuje perspektyw. Czułem, że moje życie z każdym dniem stacza się razem z tym miastem. Potrzebowałem zmian, które pozwolą mi na nowo cieszyć się życiem, zamiast zamykać się w domu przed dymiącymi hałdami kopalni.
Ta zmiana była dla mnie jak oddech świeżego powietrza. W nowym miejscu jestem szczęśliwszy, zdrowszy, otaczam się pozytywnymi ludźmi. W Sosnowcu czekają na mnie liczne atrakcje, a także możliwość wypadów na rowerze ze znajomymi. Przede wszystkim jednak mogę cieszyć się pięknym widokiem na zielone tereny z balkonu. Bez smrodu i śmieci, z którymi poprzednie miasto nie potrafiło sobie poradzić. Mentalność ludzi tutaj jest znacznie lepsza niż w moim wcześniejszym miejscu zamieszkania. Moje serce i głowa są mi wdzięczne za taką decyzję.
Jednakże jedno mnie zaskoczyło. Myślałem, że opuszczając Śląsk i wracając do swoich rejonów sprzed 9 lat, odzyskam dawne kontakty z przyjaciółmi. Niestety, tak się nie stało. Wielu przyjaciół zniknęło, wspólne miejsca spotkań przestały istnieć, a ci, którzy pozostali, zdają się mieć mniej czasu niż kiedyś. Nie da się wrócić do tamtych czasów. Trzeba tworzyć nowe.
Pozbyłem się bardzo dużej kolekcji książek
Zbierałem je długimi latami. Kolekcja urosła do około 450 tytułów. Niestety przeprowadzka zmusiła mnie do podjęcia decyzji:
W nowym miejscu nie ma tyle miejsca na zagracanie się książkami.
Muszę zmniejszyć ich ilość.
Nie było innego wyjścia. Tak bogatą kolekcję książek musiałem rozdać. Żałuję ich straty, ale dopiero przed przeprowadzką zrozumiałem, jak ogromną przestrzeń zajmują książki, które były tylko raz przeczytane. Mam nadzieję, że nowym właścicielom tych książek będą dobrze służyć.
Polubiłem chodzić na kino plenerowe
Gdy już zamieszkałem na Zagłębiu, zauważyłem, jak wiele jest tu organizowanych seansów kinowych w plenerze. Zarówno w Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, jak i sąsiadujących miejscowościach. Chcąc na maxa poczuć klimat letniego kina, wsiadałem w rower i jeździłem na wszystkie możliwe seanse. To wspaniałe uczucie położyć się na leżaku i pod gołym niebem w letni wieczór poddać się przyjemności oglądania filmowych klasyków.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wypalenie zawodowe
Pracuję w branży, w której im więcej się uczysz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, jak mało wiesz. Szybko zmieniające się trendy, wyścig szczurów i szybko dezaktualizująca się wiedza wywołały we mnie poczucie bezsensowności. Mówię tu o branży IT, e-commerce, a przede wszystkim SEO oraz AI. Nawet jeśli poświęcam każdy dzień na naukę czegoś nowego w branży, za pół roku moja wiedza może okazać się przestarzała. Przez coraz niższe poczucie własnej wartości czuję się niespełniony.
Jedno wiem na pewno: kiedyś porzucę tę branżę i zajmę się czymś mniej stresującym. Czymś, co nie będzie wyścigiem szczurów. Poszukam spokojnej pracy, w której po opanowaniu konkretnej umiejętności, na przykład montażu instalacji elektrycznych, będę mógł spokojnie pracować z tą wiedzą przez długie lata. Wolę czuć, że moja wiedza ma wartość, która tak szybko nie straci na znaczeniu.
Wydałem swoje e-booki
Zaczęło się spontanicznie. Będąc bardzo sfrustrowany syzyfową pracą, poczułem, że po wielu latach na tym samym stanowisku, zaczynam się zawodowo wypalać. Musiałem to wyrazić. Jak to zrobić najlepiej? Opowiedzieć o tym jak największej liczbie ludzi w sposób trwały. Tak narodził się mój pierwszy darmowy e-book pt. „Zmęczenie zawodowe”.
Nie minęło wiele czasu, zanim wydałem drugi e-book, „Zniszczyliśmy ten świat. Sorry. Game over”, tym razem za pośrednictwem wydawnictwa. Dzięki wydaniu e-booka przez wydawnictwo, miałem okazję pojawić się m.in. w Empiku, Google Play, Legimi, Świat Książki i wielu innych dużych sieciach. Muszę pochwalić mojego wydawcę za wzorową dystrybucję treści. Z kolei ja muszę w końcu zająć się jej marketingiem, bo bez niego wiadomo, jak trudno osiągnąć szeroki zasięg.
Polubiłem chodzenie na mecze siatkówki
Przeprowadzając się do Sosnowca, moją nową pasją stało się chodzenie na siatkarskie mecze MKS Będzin. To nowe hobby, którego wcześniej nie miałem okazji doświadczyć. Bardzo mi się spodobało.
Mimo że piłka nożna jest narodowym sportem Polaków, to moje zainteresowanie bardziej skupia się na siatkówce. Gra jest bardziej dynamiczna, co minutę pada kolejny punkt, a drużyny nie są tak wrogo nastawione do siebie, jak piłkarze. A atmosfera podczas meczów w Będzin Arena to po prostu coś pięknego. Dodając do tego, że moja ulubiona drużyna z Będzina zajmuje pierwsze miejsce w tabeli Tauron 1 Liga, mam wystarczający powód, aby polubić kibicowanie naszym siatkarzom na żywo.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zawieszenie bloga Twoja Kultura
Zbyt dużo spraw na głowie, coraz mniej czasu na angażowanie się w mniejsze projekty. Trudna decyzja, która w szybkim czasie przyniosła mi ulgę. Blog z recenzjami, który prowadziłem od 2011 roku, oficjalnie został zawieszony. Nie można się zajmować wszystkim jednocześnie.
Wszelkie recenzje książkowe, muzyczne i filmowe nadal będę pisał, ale już pod jednym szyldem na moim blogu osobistym, którego właśnie czytasz. Tym razem będę recenzował wyłącznie to, na co mam ochotę, a nie to, co wydawcy mi zaproponują. To w pewien sposób daje mi wolność i możliwość bycia bardziej obiektywnym.
Wakacje w Czańcu i oderwanie się od “pilnych” nie swoich spraw
Podobno nie umiem odpoczywać. Nie potrafię oderwać się od codziennych spraw na dłużej niż jeden dzień. Nawet gdy gdzieś wyjeżdżałem, nie odrywałem się od ekranu, internetu, starałem się być dla każdego dostępny na każde wezwanie. Tegoroczny wyjazd w góry do Czańca z najbliższą rodziną i zamieszkanie na kilka dni w dużym dwupiętrowym domu z podwórkiem i basenem na wyłączność pozwoliło mi całkowicie oderwać się od bycia na każde zawołanie. Byłem w trybie totalnego offline, gdzie sprawy innych przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. To był czas tylko dla siebie i kilku członków rodziny. Słońce, basen, chodzenie boso po trawie, brak zasięgu, cudowny widok na góry z tarasu. Górskie powietrze, fantastyczna cisza, zero telefonów. To był najszczęśliwszy weekend w roku, jaki przeżyłem. Wreszcie przypomniałem sobie, co to znaczy odpoczywać.
Wyświetl ten post na Instagramie
Agata
Tę osobę poznałem dzięki wspólnym znajomym na jednym z wydarzeń muzycznych. Pojawiła się w okresie największych zmian w moim życiu w tym roku. Tchnęła we mnie wiele radości poprzez liczne wspólne wypady na różne wydarzenia – zarówno koncerty, imprezy, wystawy, jak i kabarety. Była mi bliską towarzyszką, która rozbudziła we mnie chęć wychodzenia z domu na wspólne spotkania.
Przez wiele lat narzekałem, że nie mam z kim wyjść, po prostu się gdzieś zabawić przy muzyce lub w otoczeniu, gdzie wiele się dzieje. Ta znajomość wniosła trochę więcej życia we mnie i jestem wdzięczny, że miałem okazję poznać taką osobę. Niestety, sezon na wypady dobiegł końca, a wraz z nim ta znajomość nie przetrwała próby czasu. Szkoda 🙁 Może kiedyś jeszcze raz poznam podobną osobę? Chciałbym.
Wyświetl ten post na Instagramie
Przygoda na imprezie psytrance w dzikim plenerze – Bażoły
Impreza ta odbywa się raz w roku. Aż dziw, że byłem tam dopiero pierwszy raz. Miejscówka wypas! Z dala od miasta, otoczona wieloma hektarami lasu, duża polana na namioty i miejsce pod sceną, aby się wyskakać. Idealna okazja, aby oderwać się od rzeczywistości przy muzyce psytrance i mnóstwem starych znajomych ze sceny. Oczywiście to był też dobry moment na nowe znajomości z ludźmi równie pozytywnie zakręconymi. Uwielbiam takie miejsca na imprezy w plenerze. Co ciekawe, na imprezę z Sosnowca do Studzienic (okolice Pszczyny) przyjechałem rowerem! To około 45 kilometrów w jedną stronę.
@marcinkaminski_pl 🌲🌄 Wow! Dziś przeżyłem absolutnie niesamowitą przygodę na Bażoły Open Air! Ta impreza jest po prostu czymś niesamowitym, co trzeba przeżyć na własnej skórze! Głęboko w lesie, z dala od miejskiego zgiełku, otoczony dziką naturą i pięknymi dekoracjami, czułem, że wkraczam w magiczny świat dźwięków muzyki elektronicznej i psychodelicznych melodii. To było jakby przeniesienie mnie w zupełnie inny wymiar, gdzie czas przestał istnieć, a tylko muzyka i euforia towarzyszyły mi przez cały czas. Jednak to nie tylko dźwięki sprawiały, że moje serce biło mocniej. To przede wszystkim ludzie, którzy w tej magicznej scenerii tworzyli niesamowitą atmosferę. Każdy był tak przyjazny i pełen pozytywnej energii, że od razu poczułem się jak wśród przyjaciół. Choc oczywiście wielu z nich od lat znałem, ale wracając z imprezy, wróciłem bogatszy o nowe znajomości. Bez względu na to, czy byliśmy razem pod sceną, łące namiotowej, czy przy ognisku, każdy był tak otwarty na nowe znajomości i wspólne chwile. Nie można też pominąć tego, jak bardzo zachwycający był sam las, gdy się zrobiło ciemno. Rośliny i drzewa oświetlone kolorowymi światłami sprawiały, że czułem się jak w bajce. Dodało to wyjątkowego uroku całej imprezie i sprawiło, że jeszcze bardziej zanurzyłem się w tej niezwykłej rzeczywistości. Bażoły Open Air to doświadczenie, które zaskarbiło moje serce. Przepełnione radością, beztroskim tańcem, przyjaźnią i bliskością z naturą. To uczucie, które nie da się opisać słowami, trzeba po prostu tego doświadczyć! Żałuję, że nie byłem do końca imprezy. Dobrze, że przyjechałem rowerem, dzięki czemu wracając z imprezy, gdy już było całkowicie ciemno, mogłem się skupić na otoczeniu lasu i wsłuchiwałem się w każdy szelest. Wracając z imprezy zatrzymałem się na chwilę w lesie, aby przeżyć shinrin yoku. Kąpiele leśne to coś, co jest mi bliskie od 6 lat. Dziś był dobry moment, aby wykorzystać tę możliwość. SecretLocationParty Bażoły psychedelic Piasek Studzienice las impreza party dance psychedelictrance muzykaelektroniczna
Nauczyłem się samemu piec chleb
Potrzeba matką nauki. Po przeprowadzce szybko zauważyłem, że w mojej okolicy brakuje sklepów. Mieszkam na samym obrzeżu miasta, gdzie najbliższy sklep znajduje się około kilometra od domu. Trudno nazwać Żabkę sklepem. To samo dotyczy piekarni. Przecież nie zamierzam szukać w czasie burzy nie wiadomo gdzie jakiejś piekarni. Co zrobiłem w tej sytuacji? Nauczyłem się samodzielnie piec chleb. Teraz nie jestem zależny od poszukiwań piekarni w mieście, a przy okazji zdobyłem nową, przydatną umiejętność życiową. No i ten zapach chleba – czuć go w całej kuchni, to uczucie nie do opisania.
Zacząłem interesować się kulturą słowiańską
Dlaczego w Polsce więcej się mówi o mitologii egipskiej, greckiej, podczas gdy o naszej – słowiańskiej tak niewiele wiedzy się przekazuje? Swoje braki znajomości stylu życia Słowian miałem przyjemność nadrobić wybierając się na kilkudniowy, całkiem sporych rozmiarów festiwal kultury słowiańskiej. Wtedy właśnie zafascynowałem się kulturą słowiańską i od tamtej pory poszerzam wiedzę na ten temat. A przy okazji udało się umocnić parę wartościowych znajomości.
Plany na kolejny rok
Najpierw szybkie podsumowanie minionego roku: był on jednocześnie symbolem bólu i strat, ale w drugiej połowie roku zapomniałem o tym co złe i na nowo odżyłem.
Gdybym miał wymienić najważniejszą rzecz, jaka mnie spotkała w 2023 roku, to zdecydowanie jest to przeprowadzka. Powrót po 9 latach do dawnych korzeni był dla mnie czymś oczyszczającym. Przeprowadzka na Zagłębie przyniosła mi wiele pozytywnych zmian. Nowe miejsce zamieszkania okazało się oazą spokoju, zdrowia i pozytywnej atmosfery. No i większym bycia otwartym na to, co nowe. To wszystko przez wiele lat pragnąłem i w końcu to zrealizowałem. Czy jestem szczęśliwy? W większej mierze tak, ale wciąż jest co nieco do nadrobienia. Mimo że nie odzyskałem wszystkich dawnych znajomości, odkryłem nowe aspekty życia i skupiłem się na kreowaniu nowych relacji. Tylko mi tej Agaty jakoś tak po prostu brak.
Czego sobie życzę na 2024 rok? Przede wszystkim więcej dystansu do pracy, aby wypalenie zawodowe samo przeszło. Chciałbym też poznać nową bliską osobę, z którą mógłbym konie kraść, lub chociaż mieć z kim wyskoczyć w weekend na jakiś event bez szukania wymówek, że kot się zesrał i nie może się spotkać.
A jeśli w relacji z bliską rodziną będzie się cały czas działo dobrze, mogę uznać, że to mi wystarczy, aby być szczęśliwym człowiekiem.
Bonus track 🙂
Mój osobisty utwór roku: Schiller – „Empire of light”
Osobisty album roku: Rita Raga – „Flowing Circle”
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.