Zawsze mam ambitny plan. Dziś pójdę spać wcześniej. Dziś nie dam się wciągnąć w tę pułapkę, w którą wpadałem już tyle razy. Położę się, zamknę oczy i rano wstanę świeży, pełen energii i gotowy do podbicia świata. Nie będę zombie, nie będę przeciągał budzika pięć razy, nie będę przysięgał sobie, że „nigdy więcej”.
Tak wygląda plan. A potem nastaje wieczór
Wszystko zaczyna się niewinnie. Około dziesiątej wieczorem kończę swoje obowiązki i czuję, że mogę wreszcie odpocząć. Może obejrzę coś na Canal+? Jeden odcinek, najwyżej dwa, przecież mam kontrolę. Wybieram film. Akcja wciąga, postacie intrygują, historia nabiera tempa, ale zaraz, zaraz – co to za zakończenie?! Kto przy zdrowych zmysłach kończy odcinek w TAKIM momencie? To oczywiste, że muszę obejrzeć kolejny. To nie jest moja wina, to wina scenarzystów. Oni to wszystko zaplanowali.
O północy przerywam maraton. Czas na sen. Naprawdę powinienem już iść spać. Ale zanim się położę, to może jeszcze sprawdzę szybko telefon? W końcu muszę zerknąć, co nowego w wiadomościach, przeczytać kilka komentarzy, zobaczyć, co dzieje się na świecie. To nie potrwa długo.
I tak zaczyna się kolejny etap mojego wieczornego upadku
Najpierw wchodzę na Facebooka – oczywiście bez celu, tak tylko „na sekundę”. Przeglądam posty, aż nagle natrafiam na jakiś artykuł, który brzmi intrygująco. „10 rzeczy, których nie wiedziałeś o swoim ciele” – no przecież muszę wiedzieć! Klikam. Zaczynam czytać i z każdym kolejnym punktem jestem coraz bardziej zaskoczony. Po chwili artykuł się kończy, ale pod nim czekają kolejne. „Czy człowiek naprawdę wykorzystuje tylko 10% mózgu?” – no przecież nie mogę tego nie sprawdzić.
Gdy się orientuję, jest już 00:45. Powinienem odłożyć telefon i naprawdę się położyć. Oczywiście, nie robię tego. Bo właśnie przypominam sobie, że miałem sprawdzić coś ważnego. Ale co to było? Myśl umknęła mi gdzieś między artykułem o ludzkim mózgu a filmikiem o kocie, który wygląda jak mały niedźwiedź.
No właśnie, skoro już jestem na telefonie, to może zajrzę na YouTube? Tylko na chwilę. Otwieram aplikację i wita mnie film o tym, jak ktoś buduje domek w dżungli bez użycia narzędzi. Fascynujące! W sumie nigdy nie będę musiał budować domku w dżungli, ale kto wie? Może kiedyś ta wiedza się przyda? Nim się obejrzę, oglądam kolejny filmik. Tym razem o najdziwniejszych miejscach na świecie. Potem coś o teorii symulacji. Potem jeszcze krótki dokument o tym, jak wygląda życie w bazie na Antarktydzie.
W międzyczasie mój mózg uznaje, że to świetny moment, żeby przypomnieć mi o czymś absolutnie zbędnym. Może powinienem przeanalizować wszystkie swoje porażki z ostatnich piętnastu lat? Może przypomnę sobie, jak na imprezie powiedziałem coś żenującego albo się zerzygałem i zastanowię się, czy ktoś jeszcze to pamięta? A może po prostu zacznę rozmyślać o tym, co by było, gdybym jednak kiedyś poszedł inną ścieżką kariery?
Patrzę na zegar. 1:30. To jest ten moment, kiedy rozsądek zaczyna walczyć z bezmyślnością. Z jednej strony wiem, że rano będę cierpiał. Z drugiej – skoro już jest tak późno, to może te pół godziny więcej nie zrobi wielkiej różnicy?
Ostatecznie gaszę światło i zamykam oczy. Cisza. Spokój. Śpię
Nie.
Bo nagle przypomina mi się coś absolutnie nieistotnego, co MUSZĘ sprawdzić. Coś o filmie, który oglądałem kilka tygodni temu. Coś o książce, której jeszcze nie przeczytałem. Może jeszcze poszukam nowych piosenek na playlistę? O, właśnie! Nowa muzyka! To przecież nie zajmie długo.
I tak dochodzi druga w nocy
A rano, gdy budzik brutalnie przerywa mi resztki snu, obiecuję sobie, że dziś położę się wcześniej. Oczywiście, tę samą obietnicę składałem sobie wczoraj. I przedwczoraj. I każdego dnia, odkąd pamiętam.
Zupełnie nie wiem, jak to się stało.
Mój blog otrzymuje się dzięki wsparciu czytelników. Będę wdzięczny, jeśli postawisz mi wirtualną kawę:


Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.