Gdy już wszystkie blaski reflektorów opadną, a wszystkie lajki zabierze Marek Cukierberek, stajesz obnażony i znikasz z cieniem swojej zajebistości, której już nikt nie dostrzega. Uświadamiasz sobie, że w tych najważniejszych chwilach zostajesz sam jak palec, który niefortunnie wdepnął w klocka LEGO.
Ludzie pojawiają się i znikają. Niektórych poznajemy i szybko o nich zapominamy. Są też tacy, którzy są dla nas ważni, którzy wnoszą do naszego życia wiele wartości i właśnie oddalenie takich ludzi dotyka najbardziej.
Wtedy pojawia się samotność. Cholernie ciężkie uczucie. Uczucie tak trudne do zniesienia, ponieważ człowiek nie jest przystosowany do życia bez drugiego człowieka czy innych ludzi. Czasami chce się powiedzieć pewnej osobie jak bardzo jest ważna, lecz czasem bywa za późno. Dlatego nauczyłem się, że komuś, kto naprawdę szczerze jest mi bardzo ważną osobą, jest przeze mnie o tym informowany. Niezależnie czy to jakiś kolega, wspólnik z jakiegoś projektu, partnerka czy ktokolwiek. Łotewer. Nauczyłem się na złym przykładzie, kiedy po wielomiesięcznych a nawet kilkuletnich znajomościach lub relacjach, nie potrafiłem danej osobie nawet powiedzieć ile dla mnie znaczy lub co bym zmienił na lepsze.
Przyjaciele daleko stąd
Odkąd się wyprowadziłem z rodzinnego miasta kilkadziesiąt kilometrów stąd, kontakt ze znajomymi musiał się ukrócić. Brak możliwości częstych spotkań, brak możliwości pogadania na żywo (wirtualne znajomości na czacie nie są dla mnie znaczące), wyjścia gdzieś w dobre miejsce – to wszystko się mocno ograniczyło jak Teleranek pamiętnego grudniowego poranka. W martwym mieście, w którym obecnie mieszkam, Rudą Śląską zwanym, rzadko z kimś wychodzę. Wartościowych znajomych tutaj można policzyć na palcach połowy dłoni. Może to moja wina, że nie zabiegam na siłę o nowe znajomości, a nawet, jak kogoś poznam, to nawet nie zbieram kontaktów. Mimo pierdyliona znajomych online, stawiam na jakość interakcji. To z kolei powoduje, że czasami nie ma się do kogo tak zwyczajnie odezwać, a tym bardziej porozmawiać o czymś bardziej istotnym niż ”hejka, co tam jak tam”.
Nawet kiedy z zewnątrz wyglądasz na osobę otaczającą się dużą ilością ludzi, gdzieś wewnętrznie czujesz coś zupełnie innego i nikt tego nie zauważy
Mnóstwo wirtualnych znajomych nigdy nie zastąpi sytuacji, kiedy ktoś, kogo cenisz, potrzebujesz lub chcesz dla tej osoby być kimś cholernie ważnym, przyjdzie do Ciebie, tak po prostu i o nic nie pytając, niczego nie oceniając, po prostu jest. JEST – to najważniejsze. To uczucie, które zapełnia tę sztuczną pustkę i ułudę przyjaźni zdaje się być na wagę złota lub tony Michałków Orzechowych.
Fajne jest poczuć, gdy ktoś, tak zupełnie od siebie, bezinteresownie, porzuci swe z pozoru hiperważne sprawy, oderwie na chwilę wzrok od pięciocalowego ekranu, przyjdzie i zapyta czy wszystko w porządku, wysłucha do końca bez przerywania na początku zdania, a potem wspólnie wybierze się zbierać Świeżaki 🙂
Kiedy liczysz na zrozumienie, a zamiast tego dostajesz kolejnego zimnego gwoździa, zdajesz sobie sprawę, że wciąż pozostajesz w czarnej dupie. Że jesteś nikim, mało istotnym człowiekiem, któremu wydawało się, że im bardziej zainwestuje w daną osobę, im więcej poświęci tej osobie uwagi, energii, cierpliwości, tym bardziej ta osoba jest jakby ci pozornie bliższa. A kiedy sytuacja się odwróci i to teraz ty potrzebujesz pomocy i być wysłuchanym, a w zamian otrzymujesz ignorancję, zostaje Ci jedynie spojrzenie w pustą dal.
Podaruj swoją nieobecność ludziom, którzy nie mają dla ciebie czasu
Najgorsze jest usłyszeć, gdy bliska osoba mówi, że nie ma dla ciebie czasu, co chwilę zerkając na zegarek lub nieodebrane połączenia, które dopiero nastąpią, lub odczepne teksty typu “mam już inne plany z kimś ważniejszym”, albo “kiedyś tam uwzględnię nasze plany aby gdzieś wyjść, porozmawiać itp.”. To wszystko stopniowo potrafi zaorać znajomość i po raz kolejny taka sytuacja weryfikuje tę osobę. Odpuszczasz i idziesz dalej przed siebie.
Chodzenie samemu do kina, samemu na spacery itp
Od dawien dawna często wychodzę do kina, na spacer czy do pubu sam. Przebywanie z samym sobą daje nowe doświadczenie, jakim jest skupienie na swoich potrzebach. Owszem, zdarzają się wypady ze znajomymi, ale najczęściej wychodzę jednak sam nikomu o tym nie mówiąc.
Człowiek jako jednostka w społeczeństwie z natury jest istotą stadną. Brak drugiej osoby powoduje, że zatraca się człowieczeństwo. Zatraca się coś, co mogłoby powodować, że można być dla kogoś kimś, kto ma na tę osobę pozytywny wpływ.
Napicie się z kimś wina online do 4 rano (pozdrawiam pewną znajomą osobę) jest czymś, co zastępuje nieobecność. Gdy po drugiej stronie ekranu spędza się całą noc budując klimat, jakby ktoś był na żywo, dochodzi się do wniosku, że czasem dalsze osoby stają się bliższe od tych pozornie bliskich.
Bez turbo presji na nowe znajomości
Moje nowe znajomości są bardzo przemyślane. Owszem, zdarzają się takie relacje na krótko (tych ostatnio jest zdecydowanie więcej i już nawet czasami tego nie zapamiętuję) i pewnie o nich szybko zapomnę, ale te ważniejsze wiele wniosły do mojego życia.
Zanim przekonam się do nowej znajomości, musi upłynąć wiele wody na Marsie. Czasami to przemyślanie trwa zbyt długo i być może zaprzepaszczam szansę na super zapowiadającą się znajomość, jednak wiem, że moja decyzja jest słuszna. W tych najważniejszych dobrze zapowiadających się relacjach zamiast ślepej i tymczasowej fascynacji, bardziej rządzi zaufanie, przywiązanie, nieustanna potrzeba poznawania danej osoby, chęć bycia potrzebnym i ta wzajemna więź porozumienia. Taka totalnie szczera i otwarta.
Kiedy ze znajomości po dłuższym czasie zakwitnie coś super zajebistego, wtedy wiem, że nie jest to dziełem przypadku ani tymczasowej sprzyjającej sytuacji. Bardzo cenię takie znajomości, a te, które w ten sposób przeżyłem, będą najlepiej wspominane.
Nie wierz w słowa, lecz czyny
Nie wierzę w słowa, lecz czyny. Słowa można sobie w każdej chwili wyprodukować w ilości dziesiątek słów na minutę. Czyny natomiast – to one weryfikują kim taka osoba jest naprawdę. I doceniam takie osoby za czyny, nigdy za słowa.
Strach przed otwarciem się
Niektóre osoby zamykają się w sobie, przez co czują się samotne, ponieważ odczuwają strach przed otwarciem się na drugą osobę. Nie jest to dobre zjawisko, choć należy to zrozumieć. Zbyt częste otwieranie się w przeszłości do nowych osób, które zawiodły, powoduje, że z każdą nową znajomością bardziej niż otwarcie się działa ostrożność i sceptyzm. Szanuję to, dlatego nigdy o zbyt duże otwarcie się na początku nie zabiegam. To przychodzi naturalnie.
Wszyscy się kiedyś na kimś zawiedli, więc mówienie, że ma się dystans do nowych znajomości, ponieważ wcześniej zostało się zranionym nie jest niczym wyjątkowym. Tak mówi każdy. Tylko czy to jest dobrym pomysłem, aby blokować się na poznawanie nowych ludzi?
Zmień to
Jeśli zauważasz, że twoja osoba nie pasuje do otoczenia, w którym jest ci dane przebywać, lub odczuwasz potrzebę znaleźć się w lepszym środowisku ludzi, zawsze możesz coś zmienić. Jeśli wokół ciebie nie ma osób, z którymi możesz poczuć więź porozumienia, warto wtedy przemyśleć wyprowadzenie się i poszukanie nowego środowiska i spośród tłumu poznać jakąś osobę, która wywrze na ciebie pozytywny wpływ.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
Ludzie są różni i ich życia kręcą się wokół innych czynności. Niektórzy próbują na siłę dopasować siebie do innych albo innych do siebie i kończy się na “najpierw twoje, potem moje”. Nawet jeśli ktoś jest dla człowieka naprawdę ważny, nie można podporządkować całego życia tej osobie. Wiadomo, nie obejdzie się bez poświęceń. Ale poświęcenia trzeba limitować. Ty nie czekasz aż druga osoba wreszcie będzie chciała iść z Tobą do kina czy pubu, ja podróżuję często sama, bo wiem że mało kto dotrzymałby mi tempa. Z zewnątrz może to wyglądać dziwnie, i na początku może trudno się do tego przyzwyczaić, ale po jakimś czasie to się zamienia w styl życia i przestaje przeszkadzać.
Dopasowywanie siebie do innych, nie jest niczym nowym. Niestety wielokrotnie spotkałem takich sztucznych ludzi. Przyznaję, że sam kiedyś taki byłem. :/
Od kiedy wyprowadziłam się na studia (które nota bene oblałam) też czułam się samotna w wielkim mieście. Nie umiałam się odnaleźć w zatłoczonej Warszawie. Mimo dużej ilości ludzi w tym mieście, czułam się obca i nie potrafiłam poznać kogoś, kto by potrafił zatrzymać się choć na chwilę.
NAjgorsza jest samotność w święta, kiedy odbijasz się od 4 ścian i nie wiesz, co ze sobą zrobić.