Dziękuję PIS za hejt, jaki wylewa na ten film. Dzięki temu przekonali mnie, że warto pójść do kina 🙂
Im bardziej zła władza PIS próbuje cenzurować kulturę, tym większą mam potrzebę jej wspierania. I to nie tylko pójściem do kina czy wsparciem kwotą z biletu, ale także recenzją napisaną przez kogoś, kto naprawdę widział film.
Przykre jest to, że nawet sam prezydent Duda nazwał film „paszkwilem” nie zadając sobie trudu obejrzenia go. „Nie znam się, ale się wypowiem” – to bardzo słabe. Szczególnie słabe z ust prezydenta, ale podobno on ciągle się uczy. Ja w przeciwieństwie do wrogich kulturze niezależnej pisowców na filmie byłem i znam jego pełną treść. Teraz, gdy znam ten film w całości, mam prawo go rzetelnie ocenić i napisać uczciwą recenzję.
Kilka punktów widzenia
Film “Zielona granica” Agnieszki Holland nie jest stronniczy. Pokazuje on wątki z kilku punktów widzenia:
- Rodziny uchodźców
- Strażnika granicznego
- Wolontariuszy
Film nie ocenia. Podaje jedynie obraz tego, z jakimi problemami każda z tych grup ludzi musi się borykać.
Z jednej strony ukazane jest, jak okrutnie traktowani są uchodźcy, którzy uciekają przed wojną w swoim kraju oraz jakie okrucieństwa muszą przeżywać zadawane przez straż graniczną. Zarówno tę białoruską, jak i polską.
W innym wątku strażnik graniczny pozwala nam poznać jego osobiste życie, jego lęki, marzenia, miłość do ciężarnej małżonki i spodziewania się dziecka. To podkreśla jego ludzki pierwiastek, który pod koniec filmu będzie miał istotne znaczenie. O tym jeszcze napiszę parę akapitów niżej.
Trzecią z ukazanych stron dramatu są wolontariusze, dla których krzywda ludzi na granicy jest ciosem w serce. Wszelkie starania niesienia pomocy, zarówno dostarczania żywności, jak i leków, niszczone są przez strażników. Mimo to wolontariusze są na tyle zdeterminowani do ratowania ludzkiego życia, że są gotowi do podjęcia największego ryzyka.
Wybuchowa mieszanka emocji
Film jest w całości nagrany w kolorze czarno-białym. To jeszcze bardziej dodaje dramaturgii fabuły, gdzie i tak jest już ciężko oglądać film obojętnie. To przy okazji być może ucieszy Janusza Kowalskiego, który tak strasznie boi się kolorów.
Produkcja budzi wiele skrajnych emocji. Od współczucia, przez niedowierzanie, nienawiść, strach, zaskoczenie, ale najsilniejszym uczuciem jest poczucie bezradności. I to właśnie ta bezradność mnie najbardziej uderzyła.
W pewnym momencie oglądania filmu zauważyłem, że płaczę
Siedząc na kinowym fotelu dwa razy poleciały mi łzy. W trzecim rozdziale filmu musiałem mocno zaciskać powieki. Niektóre fragmenty piątego rozdziału spowodowały, że już nie miałem siły dłużej łez powstrzymywać. Nie nastawiałem się, że ten film będzie tak silnie emocjonalny i że tak mocno będzie potrafił wpłynąć na takiego odbiorcę, jak ja.
Ciężkie warunki pracy straży granicznej
Nieprawdą jest, że film „Zielona granica” jest subiektywny i zawiera treści szkalujące polską straż graniczną. Nie dajcie sobie tego wmówić przez reżimowe media i polityków, którzy nie oglądali filmu. Nagonka na ten film przez osoby niekompetentne jest po prostu debilna.
Jakiekolwiek próby sugestii ze strony miłośników PIS jest kłamliwe. Jest wręcz przeciwnie. W filmie wyraźnie ukazana jest ciężka praca strażników oraz codzienne problemy, z którymi pozostaje im się zmierzyć. W filmie są wątki, w których strażnicy mają swoje rodziny, żony – a przed jednym z nich widać wewnętrzny dylemat między tym, jakie rozkazy wykonuje, a jakim dobrym człowiekiem chce być na co dzień.
Strażnicy to też ludzie (tacy sami, jak my lub uchodźcy). Też się boją, a praca, którą wykonują, w zrozumiały sposób potęguje u nich stres. Szczególnie, kiedy po drugiej stronie jest wojsko białoruskie, które bezpardonowo używa środków, których używać w czasie pokoju się nie powinno.
Ale dlaczego uchodźców z Syrii po polskiej stronie granicy traktuje się jak przysłowiowe bydło, które się wypycha z powrotem na drugą stronę, zamiast udzielić humanitarnej pomocy? Tak nieludzkiego traktowania nie da się wybaczyć. Wyobraź sobie uchodźcę, który zostaje wypchnięty przez polską straż z powrotem pod białoruski płot, po czym strażnicy białoruscy z powrotem odbijają piłeczkę, przerzucając uchodźców na stronę polską. I tak w kółko. Dzięki “Zielonej granicy” możemy poznać patowy problem uchodźców, znajdujących się pomiędzy przerzutami, będąc w jednej z najbardziej beznadziejnych sytuacji.
Dlaczego uchodźców dzieli się na tych lepszych i gorszych?
Film nie ma na celu nikogo obrażać. No, może w jednej pobocznej scenie da się zauważyć jedno przeklnięcie na tzw. „gadające głowy” w telewizorze. Zamiast atakować, film edukuje przez ukazanie ludzkiej natury w obliczu poważnego problemu, jakim jest kryzys humanitarny. Uchodźcy z Syrii, którzy uciekają przed ISIS, to tacy sami ludzie, co uchodźcy z Ukrainy, którzy również uciekają przed wojną.
Jakim prawem polski rząd traktuje uchodźców z Syrii jako ludzi gorszego sortu? Film ma właśnie pokazać ten zaistniały problem oraz humanitarne zaniedbania.
Paradoks uchodźcy przebywającego w Polsce
Polacy, po wybuchu wojny w Ukrainie, z gorącymi sercami przyjęli uchodźców z Ukrainy. Ten sam polski naród ma wpajane antyludzkie wartości, kiedy mowa o uchodźcach na granicy z Białorusią. Gdzie tu sprawiedliwość? Kto wprowadza zasady gry ustalające, który uchodźca jest dobry, a który „do wyrzucenia”?
„Zielona granica” pokazuje właśnie ten kontrast i ogromną niesprawiedliwość. Kiedy jednym się pomaga, drugich się wyrzuca za płot bezczelnie wmawiając opinii społecznej, że są to ludzie Łukaszenki. Podczas gdy spora część Syryjczyków uciekających przed ISIS w swoim kraju nawet nie wie, kim jest Łukaszenka.
Wyrażam głośny sprzeciw w sprawie niesprawiedliwego segregowania uchodźców ze względu na pochodzenie.
A teraz historia o pewnym strażniku granicznym
Mocno utknął mi w pamięci motyw jednego z bohaterów – strażnika granicznego, który brutalnie wykonywał wydawane mu rozkazy. Historia nie miałaby sensu, gdybyśmy nie poznali jego prywatnego życia. Strażnik ten ma żonę w 9 miesiącu ciąży i wspólnie spodziewają się dziecka, na które tak długo czekali. Po pewnym czasie coś w nim pęka i postanawia coś zmienić.
Kilka scen później, znowu go widzimy w mundurze straży granicznej, ale tym razem przy granicy z Ukrainą. Tam z polecenia polskich służb pomaga ukraińskim uchodźcom przekroczyć polską granicę i odnosi się do nich z troską.
Zauważasz tu różnicę? Ten sam strażnik, dwie różne granice, dwa różne charaktery. Jaki z tego wniosek? Każdy ze strażników potrafi być człowiekiem, jeśli wykonuje rozkazy wydane przez odpowiednich dowódców i w odpowiednim miejscu.
„Zielona granica” opinie. Najlepszą reklamę filmowi zrobił PIS i anonimowi hejterzy z dna internetu
Im większy hejt władza PIS wkłada w ten film, tym większą reklamę temu filmowi robi. Mnie PIS przekonał, dlatego z chęcią poszedłem zobaczyć “Zieloną granicę” w kinie. Sala była prawie cała zapełniona (tylko parę miejsc w dolnym rzędzie było pustych). Cieszę się, że aż tyle osób jest ciekawych poznania historii, która dzieje się na granicy. Historii, która nie jest dyktowana narracją partyjnej telewizji głównego nurtu. Warto obejrzeć “Zieloną granicę” choćby z tego powodu, aby móc samodzielnie wyrobić własną opinię. Tak, zgadza się: wyrobić własną opinię, ponieważ film niczego nie narzuca.
„300 mil do nieba” – polski film o polskich uchodźcach
Chyba władza ma zbyt krótką pamięć i nie pamięta już lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to w czasach komunizmu polscy obywatele uciekali do innych krajów. Film “300 mil do nieba” opowiada o polskich chłopcach, którzy pod podłogą TIRa, dojechali do promu, by stamtąd uciec do Szwecji. Oj, nieładnie, że już się o tym filmie zapomina.
Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.
Ten film to jedno wielkie kłamstwo polscy i białoruscy żołnierze nie postępują w ten sposób. Mieszkam przy samej granicy i wiem ze robią wszytko żeby uchodźcy bezpiecznie wrócili do swoich stron. Nasi wspaniali żołnierz dbają o nich a my jako polski naród powinniśmy ich wspierać. Nikt jako polak nie powinien szerzyć takich herezji na temat polskich i białoruskich żołnierzy. Na koniec chce dodac coś do Pani Agnieszki Holland. A mianowicie tak nie jestem zwolenniczką Pisu ani innych parti politycznych. Uważam że celowo przed wyborami chce Pani nastawić innych przed głosowaniem na PiS i inne partie. Nie mogę uwierzyć jakim okropnym jest Pani człowiekiem żeby szerzyć takie kłamstwa, szkoda mi Pani. Osobiście za niedługo kończę 17 lat ale dalej nie jestem przyzwyczajona do takich złych ludzi jak Pani. Jest Pani bardzo smutnym człowiekiem że chce Pani zyskać w oczach innych wymyślając takie głupoty i chcąc nastawić innych przeciwko swojemu kraju. Pani Agnieszko nie oszukujmy się jak to brzmi nastawia Pani polski naród przeciw swojej ojczyźnie. Wydaje mi się że nikt nie nauczył Pani tych trzech cnot, BÓG HONOR I OJCZYZNA. Nie stwierdzę Pani wiary do Boga ale honoru nie ma Pani żadnego.
Cóż mogę dodać. Sama doskonale opisała pani swój fanatyzm. Obrażanie się na film, obrażanie osób, które ten film tworzyły – to wszystko nie świadczy o nich, tylko o pani. Mam tylko nadzieję, że pisząc ten obrażający komentarz, choć trochę poczuła się pani lepiej. Jeśli nie – to zmarnowała sobie pani te całe 2 minuty życia. Niepotrzebnie pani kłamie udając, że mieszka przy granicy. Komentując zostawiła pani swoje IP. Mieszka pani w okolicach Głogowa, a nie przy żadnej granicy. Dlaczego pani kłamie? Nieładnie kłamać. Kłamią wyłącznie ludzie bez honoru. Ktoś jeszcze chce coś dodać?
Tak, ja coś dodam – skoro siedemnastoletnie podlotki mogą obrażać tak wielkich ludzi jak Pani Agnieszka Holland – to ja mogę obrażać siedemnastoletnie podlotki – szczególnie gdy- jak w tym przypadku, zaczątki mózgu już strawione – pewnie za pomocą napakowanego prochami sebiksa z falangi , którym takie lalunie służą – DO BUDY ! ( w sensie – do szkoły 😉 – żarcik taki , którego lasia Martynka nie jest w stanie zrozumieć.
GP – autor wpisu wie kto to 😉