Jestem fanem Bartosza Walaszka – tego od Blok Ekipy i Kapitana Bomby. No i wczoraj wieczorem, z nudów, odpaliłem jego nowy serial na CANAL+, “Rycerze Doliny Rozdupy”. I powiem Ci jedno: to jest tak absurdalne, że nie wiem, czy śmiałem się dlatego, że było zabawne, czy dlatego, że mój mózg odmówił współpracy.
Fabuła. Średniowiecze na sterydach (i z dużą dawką alkoholu)
Wyobraź sobie typowe mroczne średniowiecze. Zamki, rycerzy w zbrojach, smoki i księżniczki. A teraz wrzuć to wszystko do blendera z absurdalnym humorem Walaszka i dopraw solidną porcją wulgaryzmów. Oto masz Rycerzy Doliny Rozdupy. Główna historia? Trzech rycerzy – Sir Podnapletnik (tak, dobrze przeczytałeś), Sir Izydor i Sir Częstokloc – zostaje wynajętych przez króla Łokietka. Zadanie? Odbić księżniczkę porwaną przez orki. Ale uwaga: księżniczka została przegrana w karty przez swojego ojca. Już na tym etapie wiedziałem, że logika fabuły poszła na urlop.
I co się dzieje dalej? Rycerze ruszają na wyprawę pełną absurdów. Walczą ze smokiem, który wygląda jak skrzyżowanie jaszczurki z dmuchanym materacem. Spotykają czarnoksiężnika Srarumuna (który jest “afroamerykaninoksiężnikiem” – nie pytaj). A Sir Częstokloc zostaje zamieniony w żabę i przez pół odcinka gada tylko “kum kum”, co dziwnie przypomina jego normalne wypowiedzi.
Postacie. Banda idiotów z mieczami
Muszę Ci powiedzieć o tych rycerzach. To jest ekipa marzeń, jeśli marzysz o totalnej porażce. Sir Podnapletnik to typowy lider grupy, czyli najbardziej niekompetentny z całej trójki. Sir Izydor jest wiecznie pijany i ma filozoficzne przemyślenia na poziomie “czy piwo to życie?”. A Sir Częstokloc… no cóż, ten gość jest tak głupi, że nawet orki go ignorują. Raz próbował flirtować z wiedźmą tylko po to, żeby dostać od niej klątwę hemoroidów.
Król Łokietek? Gość jest mistrzem kombinowania. Wygląda jak wersja demo króla Artura po kilku głębszych i ma mentalność Janusza biznesu. Jego pomysł na odbicie córki to “wyślij tych trzech debili i miej nadzieję”. Geniusz.
Humor. Walaszek w najlepszej (i najgorszej) formie
Jeśli oglądałeś Kapitana Bombę albo Blok Ekipę, to wiesz mniej więcej, czego się spodziewać. Humor w Rycerzach Doliny Rozdupy jest absolutnie bezkompromisowy. Wulgaryzmy latają jak strzały na polu bitwy, a żarty są tak absurdalne, że czasem zastanawiałem się, czy Bartosz Walaszek pisze scenariusze po pijaku (jeśli tak – szanuję).
Na przykład scena w Las Biedas: rycerze trafiają do kasyna prowadzonego przez krasnoludy uzależnione od hazardu. Jeden krasnolud przegrywa swoją brodę w pokera i zaczyna płakać jak dziecko. Albo moment, gdy smok próbuje negocjować swoje życie za pomocą kuponów rabatowych na kebab.
Ale uwaga: humor Walaszka nie każdemu podejdzie. Jeśli nie lubisz żartów o hemoroidach, pierdzeniu czy absurdalnych nazwach (Sir Podnapletnik!), to możesz się poczuć trochę nieswojo.
Animacja. Brzydka piękność
Animacja? Typowa dla Walaszka, czyli brzydka do granic możliwości… ale właśnie w tym tkwi jej urok! Postacie wyglądają jak wycięte z kartonu i poruszają się jak marionetki na sznurku. Tła są proste, a efekty specjalne wyglądają jak robione w Paincie przez kogoś z ADHD. Ale powiem Ci szczerze: gdyby ten serial miał super dopracowaną animację pixarowskiego poziomu, straciłby swój klimat.
Czy warto obejrzeć Rycerze Doliny Rozdupy?
No dobra, teraz najważniejsze pytanie: czy warto? Powiem Ci tak – jeśli lubisz humor Walaszka i masz ochotę na coś totalnie odjechanego, to bierz popcorn, dwa Miłosławy i oglądaj. Rycerze Doliny Rozdupy to idealny serial na wieczór przy piwie albo gdy chcesz się pośmiać z czegoś tak głupiego, że aż genialnego.
Ale jeśli szukasz czegoś ambitnego albo masz delikatne poczucie humoru, może lepiej odpuść. Ten serial jest jak ostry kebab o trzeciej nad ranem. Smaczny tylko wtedy, gdy jesteś w odpowiednim nastroju.
Zajebiście głupi serial na Canal+
Rycerze Doliny Rozdupy to kwintesencja twórczości Bartosza Walaszka: absurdalne postacie, groteskowa fabuła i humor tak głupiutki, że aż śmieszny. Czy będę do tego wracał? Pewnie tak. Choćby po to, żeby przypomnieć sobie scenę negocjacji ze smokiem za kebabowe kupony.
A Ty? Jeśli masz ochotę na coś totalnie odjechanego i nie boisz się stracić kilku IQ punktów podczas oglądania – daj temu szansę. Ale pamiętaj: po tym serialu nic już nie będzie takie samo… zwłaszcza Twoje poczucie humoru.
Mój blog otrzymuje się dzięki wsparciu czytelników. Będę wdzięczny, jeśli postawisz mi wirtualną kawę:


Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.