Wyobraź sobie, że bierzesz garść najzwyklejszego, klasycznego mac and cheese. Kremowy, serowy, ciepły… no, taki jak z amerykańskich filmów. Ale nagle ktoś wpada do kuchni, wysypuje Ci na głowę pół paczki Cheetosów, dokładnie je wciera w sos, sypie jeszcze trochę tego charakterystycznego, żółtopomarańczowego pyłu, którym są oblepione ręce i usta, i mówi: „Masz, jedz!”. I wiesz co? To naprawdę działa.
Smak? Czaderski! Ale UWAGA – to nie jest delikatny, domowy mac and cheese od babci. To jest makaron na sterydach. Serowy sos smakuje niemal identycznie jak aromat klasycznych Cheetosów – tych, co się nimi palce maluje na cały dzień. Pełno tu umami, pełno tłustości, słoności. Taki street food na serowych obrotach. Zero finezji, ale frajda jak diabli.
Czy przypomina smak chrupków? No ba! Wręcz mam wrażenie, że to dokładnie ten sam proszek, co w Cheetosach, tylko rozpuszczony w sosie. Serio, jakby ktoś wyjął przyprawę z paczki i wrzucił ją do garnka. Każdy kęs kojarzy się z momentem, kiedy człowiek wcina paczkę chipsów w przerwie między reklamami na Polsacie, a potem szukał koło sofy chusteczek, bo ręce wyglądały jak po malowaniu ścian.
Jak przygotować Cheetos mac’n cheese? Słuchaj, prościzna
Będziesz potrzebować:
- Jedno opakowanie Cheetos Mac and Cheese (ja miałem wersję cztery sery, ale zasada ta sama dla wszystkich).
- 6 szklanek wody (czyli około 1,5 litra).
- 4 łyżki mleka (możesz dać więcej, jak lubisz bardziej kremowe).
- 2 łyżki masła (ale jak dasz 3, to nikt Cię nie osądzi).
Instrukcja krok po kroku:
- Gotujemy wodę. Normalka, wstawiasz garnek, leci bąbel i wrzucasz makaron z paczki. Takie małe świderki, gotują się około 7 minut. Możesz pomieszać, żeby się nie posklejały jak paczka krówek w kieszeni.
- Odcedzasz makaron. Ale UWAGA – wody nie zostawiasz, bo nic z niej nie będzie. Wylewasz wszystko, makaron wraca do garnka.
- Teraz magia. Do gorącego makaronu wrzucasz masło. Nie żałuj. Rozpuszcza się ładnie, oblepia każdy makaronowy świderek. Już pachnie nieźle.
- Dodajesz mleko. Wlewasz, mieszasz.
- Najważniejsze – przyprawa. Otwierasz tę świętą paczuszkę pomarańczowego proszku, wysypujesz i… o mamo! Od razu poczujesz, jakby ktoś otworzył paczkę Cheetosów tuż przy Twojej twarzy. Wszystko intensywne, serowe, konkretne. Mieszasz aż do połączenia w jedną, gładką masę.
- Podajesz! Możesz dorzucić na wierzch pokruszone chrupki Cheetos dla tekstury (ja tak zrobiłem i polecam jak nic). No i jazda.
Za drugim razem urozmaiciłem sobie przepis, dodając bardzo dużo włoskich ziół oraz polałem ostrym sosem Samyang. Można też dodać świeżo zerwanych liści bazylii. W tym daniu chodzi głównie o aromat, więc nie żałuj sobie.
A czy to syci?
Oj tak. Powiem więcej – jak zrobisz całą paczkę, to spokojnie zjedzą dwie osoby. Albo jedna, ale tylko jak masz dzień typu „nic mnie dziś nie powstrzyma”. Jest tłusto, jest ciężko, jest na bogato. To nie jest fit opcja, ani nawet zdrowa. To jest szaleńcze guilty pleasure w czystej postaci.
Kiedy to jeść?
To jedno z tych dań, które pasują do konkretnych momentów, ale nigdy na ważnych spotkaniach. Kiedy potrzebujesz czegoś treściwego, serowego i błyskawicznego do przygotowania. Cheetos mac’n cheese jest idealne na sytuacje, gdy chcesz zjeść coś konkretnego bez zbędnego kombinowania:
- Na kaca – działa jak puchaty kocyk na zmęczoną duszę.
- Na domówkę – każdy będzie chciał spróbować, a potem Cię prosić o przepis.
- Na wieczór z serialem – lepsze niż popcorn turlający się pod koniec filmu po podłodze (pozdro dla sprzątaczek w kinach)
- Na “nie chce mi się gotować, ale coś bym zjadł” – bo robi się to w 10 minut.
Cheetos mac’n cheese. Czy warto?
Jeśli lubisz Cheetosy – musisz spróbować. Nie ma dyskusji. To jest kwintesencja tego smaku w wersji „na ciepło, na dużą miskę”. Jeżeli makaron z serem to Twój comfort food – też się nie zawiedziesz. Ale ostrzegam, to nie jest subtelna kuchnia. Podobnie, jak subtelne nie były chipsy o smaku waginy 😉 To smakowy, ale mało zdrowy czołg, który wjeżdża do Twojej kuchni bez pytania. Kochasz albo nienawidzisz.
Ja? Ja pokochałem. Tylko następnym razem robię podwójną porcję i dorzucam jeszcze prażony bób. Bo jak szaleć, to szaleć.
I tak między nami – serio polecam. Jak dorwiesz gdzieś w sklepie, bierz w ciemno. Jak nie znajdziesz, to pisz, podpowiem, gdzie jeszcze mogą być.
Makaron Cheetos cztery sery. Skład i wartości odżywcze
Skład: Mąka pszenna, naturalne i sztuczne aromaty, serwatka, enzymy, barwnik E 160b, sery (szwajcarski, Monterey Jack, parmezan, substancja przeciwzbrylająca E 551, kwas E 330, olej rzepakowy, skrobia kukurydziana, stabilizatory E 412 i E 415, substancja przeciwzbrylająca E 339, Kwas E 270, barwnik E 100, witamina B3, żelazo, witamina B2, B1, kwas foliowy, śmietanka, emulgator E 322, soja.
Wartość energetyczna: 1478 kJ / 353 kcal
Tłuszcz: 3,68 g
w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 1,47 g
Węglowodany: 67,70 g
w tym cukry: 5,90 g
Białko: 13,25 g
Sól: 1,80 g


Pasjonat pozytywnego stylu życia. Prowadzę bloga od 2012 roku dzieląc się wiedzą i spostrzeżeniami. Ekspercko recenzuję rzeczy i miejsca warte uwagi, które zmieniają życie na lepsze. Poza blogowaniem napisałem kilka e-booków oraz publikacje w prasie drukowanej. Moje treści cytowane są przez duże media, w tym telewizja i portale.