Minęło 10 lat mojego blogowania. Czego mnie nauczyło prowadzenie bloga?

Jak wygląda praca blogera?

Jak wygląda praca blogera?

Minęło już 10 lat odkąd zacząłem prowadzić mój blog. Czasem trudno uwierzyć, że minęło już tak wiele lat odkąd zacząłem swoją przygodę z pisaniem. W tym wpisie chciałbym podzielić się z Wami przemyśleniami związanymi z moim dziesięcioletnim doświadczeniem w blogowaniu, a przede wszystkim opowiedzieć czego mnie to zajęcie nauczyło.

Nauka systematyczności

Może się wydawać, że tworzenie treści na bloga to zabawa “przy okazji” tylko wtedy, kiedy ma się wolny czas. Prawda jest taka, że w XXI wieku czasu wolnego już prawie nikt nie ma. Dlatego jeśli nie będziesz w stanie poświęcić więcej czasu na prowadzenie bloga – lepiej od razu odpuść. Dlaczego? Ponieważ po kilku miesiącach będziesz się frustrował, że założyłeś bloga, a nie masz czasu nad nim usiąść. Gdzieś z tyłu głowy będzie cię to dręczyło, więc lepiej mieć czysty umysł od zadań, którym i tak nie jesteś w stanie poświęcić należytej uwagi.

Blog nie tworzy się sam. On potrzebuje ciebie i twojej chęci. Blogowanie może być doskonałym sposobem na naukę systematyczności. Aby utrzymać regularne tempo publikacji, trzeba zaplanować swój czas i zadbać o to, aby zawsze mieć pomysł na materiał do opublikowania. Taki obowiązek może pomóc w lepszym zarządzaniu swoim czasem i uczyć dyscypliny.

Ponadto, regularne pisanie na blogu może pomóc w rozwijaniu koncentracji. Kiedy piszemy, musimy skupić się na swoich myślach i przekazywaniu ich w spójny sposób, co może pomóc w poprawie umiejętności słuchania i komunikacji.

Blogowanie także wymaga regularnego uzupełniania swojej wiedzy i poszukiwania nowych informacji, co może pomóc w rozwijaniu umiejętności uczenia się i odkrywania nowych rzeczy.

Ogólnie rzecz biorąc, blogowanie może być świetnym sposobem na naukę systematyczności i rozwijanie innych przydatnych umiejętności. Jeśli jesteś zainteresowany rozpoczęciem blogowania, spróbuj zaplanować swój czas i zobowiązać się do regularnych publikacji, a z pewnością zauważysz pozytywne skutki w tym, co robisz.

Nauka mówienia “NIE” niektórym szczodrym reklamodawcom i nie branie wszystkich ofert, które się nadarzą

Blog musi na siebie zarobić. To oczywiste. Utrzymanie serwera, narzędzi, a przede wszystkim mnóstwo czasu – to wszystko kosztuje. Nikogo więc we współczesnym świecie dziwić nie powinno, że blogerzy, prowadząc swojego bloga, myślą także o zarabianiu na nim. Na brak reklamodawców narzekać nie można, ale pojawiają się często takie dziwne oferty, że nie wiadomo czy się śmiać, czy cichutko pierdnąć 🙂

Decyzja o odmowie współpracy z reklamodawcą na blogu może być trudna, ale czasami jest to konieczne. Jeśli zdecydujesz się odmówić współpracy, ważne jest, aby to zrobić w sposób uprzejmy i profesjonalny. Możesz po prostu powiedzieć reklamodawcy, że nie jesteś zainteresowany współpracą z powodu braku zgodności z zasadami i wartościami bloga lub braku zaufania do reklamodawcy. Możesz też zaproponować inne opcje, takie jak polecenie współpracy z innym zaprzyjaźnionym blogerem.

Pamiętaj, że to twoja strona i masz prawo do decyzji o tym, co na niej się pojawia. Odmowa współpracy może być trudna, ale jeśli uważasz, że jest to najlepsze rozwiązanie dla twojego bloga, to warto to zrobić. Ważne jest, aby trzymać się swoich zasad i wartości i podejmować decyzje, które są najlepsze dla twojego bloga i twoich czytelników.

Wyjazdy na spotkania blogerskie i poznanie wielu cenionych przeze mnie twórców

Spotkania blogerskie to popularne wydarzenia w Polsce, szczególnie wśród ludzi zaangażowanych w tworzenie treści w internecie. Odbywają się one zazwyczaj w dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, a ich celem jest promocja blogów i vlogów oraz wymiana doświadczeń pomiędzy twórcami. W ostatnich latach zauważyłem trend przenoszenia niektórych spotkań do wydarzeń online. To też jest dobrą formą spotkań. Umożliwia ona uczestnictwo większej grupie osób, która nie ma możliwości na każde takie spotkanie jeździć pół Polski.

Spotkania blogerskie są zazwyczaj otwarte dla szerokiej publiczności i są świetną okazją do poznania innych osób z branży oraz nawiązania nowych znajomości. W programie takich wydarzeń zazwyczaj znajdują się prelekcje, warsztaty i panele dyskusyjne, podczas których uczestnicy mogą dowiedzieć się więcej o różnych aspektach pracy w internecie. Spotkania blogerskie to także doskonała okazja do nawiązania współpracy z markami oraz do zdobycia nowych możliwości rozwoju dla swojego bloga czy kanału social media.

Dla wielu osób praca w internecie to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale także pasja i sposób na realizację swoich marzeń. Spotkania blogerskie to doskonała okazja do tego, by połączyć przyjemne z pożytecznym i rozwijać swoje zainteresowania oraz umiejętności.

Ja dzięki takim spotkaniom lub innym akcjom online poznałem kilka osób, które szanuję za wkład w blogosferę. Są to m.in. Karol Werner, Patryk Tarachoń, Andrzej Kidaj, Bartek Popiel, Jan Favre, Zbygniew, oraz wielu innych.

Pozwalanie na hejt albo cięta riposta. Decyzja jest oczywista

Z hejtem radzę sobie szybciutko: cięta riposta lub permamentny ban. Hejterzy nie zagrzewają u mnie zbyt długo miejsca. U mnie nie ma miejsca na przymykanie oka za bycie burakiem, cebulą czy innym patisonem.

Nigdy nie biorę hejtu do siebie, ale nie pozostaję bierny. Negatywne komentarze mogą być bardzo osobiste i dotyczyć twojej osoby, ale pamiętaj, że są to tylko słowa obcego randoma z internetu i nie muszą odzwierciedlać prawdy o tobie. Natomiast pozwalanie na włażenie butami ze słomą na moje terytorium kończy się zdecydowaną reakcją, która obraca jego słowa przeciwko sobie. Następnie leci ban. A jeśli w komentarzu troll obraża nie mnie, lecz innego czytelnika, natychmiast usuwam takie treści.

Najczęściej hejt leciał od fanów Konfederosji, antyszczepionkowców, roślinofobów oraz propetrolowych trolli finansowanych przez rosyjskie lobby paliw kopalnych (nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielką i zorganizowaną siatką dezinformatorów jest ta grupa, której zadaniem jest jojczenie na pojazdy, które nie śmierdzą i nie posiadają rury wydechowej). Była też sytuacja, w której ktoś groził mi śmiercią, bo nie spodobał mu się obraz stylizowany na Zdzisława Beksińskiego.

Wyzywano mnie też od alkoholików. To na instagramie, gdzie publikuję kolekcje jakościowych piw kraftowych. Często zdarzały się też nudne wąsate docinki z tekstami typu “tyskie lepsze” – takie ostentacyjne pisanie komentarza w miejscu, w którym troll zdaje sobie sprawę, że wszedł jak do obory, a mimo to miał nadzieję zabłysnąć i zostać różowym jednorożcem intelektu.

We wpisach na temat ograniczania mięsa w codziennej diecie zostałem osaczony przez mięsoterrorystów zabawnymi tekstami, że jestem “ciotą”, że “prawdziwy mężczyzna je tylko mięso”. W sumie to przykre, że takie trolle muszą swoją “prawdziwą męskość” udowadniać jedzeniem mięsa i okazywać fobię roślinom. Ciekawe czy poziomki też powodują w nich takie emocjonalne roztrzęsienie. No bo to przecież jest “trawa” według ich logiki. Nie rozumiem co ich boli, że ktoś preferuje taki a nie inny rodzaj kuchni. Na szczęście do wpisu o bobie zapomnieli się zebrać w armię trolli.

Na co dzień jeżdżę na rowerze. Bardzo lubię rower elektryczny, dzięki któremu nie muszę kupować samochodu do jazdy po zatłoczonym mieście. Oczywiście i tutaj trolle nie zawiedli. Ileż to było jęku, że jakim prawem mogę czerpać radość z jazdy na dwóch kółkach, że jestem jak inwalida, bo nie jeżdżę “normalnym” rowerem, tylko wybrałem rower elektryczny, na którym ludzie się nie ruszają. Pobąkują w komentarzach, po czym zamykają się w smutnym samochodzie, który daje im  tyle ruchu, że trzeba byłoby się złożyć na Zrzutce na jakiś Order Uśmiechu dla nich 🙂

Porzuciłem myśl o ślepym dążeniu do doskonałości

Po wielu latach pisania zrozumiałem, że czytelnicy nie oczekują perfekcyjnego stylu pisania. Lubią natomiast ten specyficzny styl łączący pasję z dawką pozytywnego humoru. To nie o to chodzi, aby pisać jak Witold Gombrowicz w remiksie Williama Szekspira.

Nie trzeba pisać doskonale, żeby być blogerem. Ważne, by mieć coś ciekawego do powiedzenia i chęć dzielenia się tym z innymi. Blogowanie to przede wszystkim sposób na wyrażenie swojej osobowości i poglądów, a także możliwość nawiązania kontaktu z innymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Ważne jest też, by pisać z pasją i pełnym luzem, a czytelnicy to docenią.

Oczywiście nie brakuje komentarzy z trzema błędami ortograficznymi wypominającymi brakujący przecinek. Puryści stojom na straży pisowni 😉

10 lat blogowania. Co dalej?

Mimo iż pierwsze treści mające swój początek w 2012 roku, które pojawiły się na moim blogu, w większości zostały usunięte, niewielka część z nich jeszcze została. Stare wpisy nie pasowały do obecnej formy bloga, ale taka jest kolej ewolucji. Stare ustępuje nowemu.

Czy za kolejne 10 lat nadal będę blogerem? Tego nie wiem, ale jeśli tak, to wiem, że będę jeszcze bardziej bogatszy o nowe doświadczenia. Będę też miał większą głowę, bo gdzieś pomysły upchać trzeba 🙂

Mówi się, że epoka blogów umarła. Że teraz dzieciaki większość czasu spędzają na TikToku i innych serwisach dla posiadaczy pionowych monitorów. Dziecięca część odbiorców nigdy nie była w obszarze moich zainteresowań. Niech oni tam sobie oglądają te swoje Ekipy, pokemony i głupawe scenki na poziomie programu Tadeusza Drozdy. Wolę kierować swoje treści do osób, które jeszcze potrafią w sensowny sposób wykorzystać taki drogocenny dar, jakim jest umiejętność czytania.


E-booki

1 Komentarz

  1. Bartek Popiel

    GRATULACJE Marcin! Kawał dobrej roboty 👏

Wypowiedz się

Your email address will not be published. Required fields are marked *

839